Reklama

Pogorszył się stan jednego z górników

Pogorszył się stan zdrowia jednego z 18 górników, którzy po katastrofie w kopalni "Wujek-Śląsk" trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO) - poinformował w niedzielę dyrektor placówki Mariusz Nowak.

Reklama

Po piątkowym zapaleniu się metanu 1050 m pod ziemią w rudzkiej części kopalni "Wujek" zginęło 12 górników, kolejny zmarł w sobotę w szpitalu, innego lekarze z CLO tego dnia - z sukcesem - reanimowali. Obecnie w szpitalach przebywa 40 poszkodowanych.

Pacjent, którego stan się pogorszył trafił do Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej, w tej chwili na OIOM-ie w siemianowickim CLO leży dwóch górników. "Jego stan jest stabilny, nic złego się w tym momencie nie dzieje. Pozostali górnicy są w poważnym, ale stabilnym stanie" - powiedział dr Nowak dziennikarzom.

"Pacjenci są w ciężkim stanie i trzeba się liczyć z najgorszym, natomiast musimy robić wszystko, żeby było jak najlepiej pod względem medycznym" - dodał.

Jak mówił Nowak, pacjenci dużo śpią. Są znieczulani, więc nie cierpią. Z jednym z leżących na OIOM-ie nie ma kontaktu, drugi słyszy, z pozostałymi rannymi jest pełny kontakt.

U części pacjentów lekarze dokonali tzw. cięć odbarczających. Jeżeli kończyna ulega obrzękowi, uciska na naczynia, mogłoby dojść do niedokrwienia, w związku z tym trzeba naciąć skórę, by był odpływ i przypływ krwi - wyjaśnił Nowak.

15 spośród górników leżących w CLO miało w niedzielę kolejne sesje w komorach hiperbarycznych, co skutkuje stabilizacją stanu zdrowia. "Stabilizacja błon komórkowych i walka z zaburzeniami wodno-elektrolitowymi, białkowymi czy innymi jest szalenie istotna. Im więcej tych komór na początku dostaną, tym lepiej" - powiedział dyrektor. Pacjenci zakwalifikowani do sesji spędzają w komorach około 60 minut dziennie lub dłużej.

"Za pół roku, kiedy pacjenci wyjdą po rehabilitacji, będziemy mogli powiedzieć, że nic się nie dzieje. Dziś trudno rokować, rokowania co do wszystkich są ciężkie" - podsumował dyrektor.

Szpital jest w bezpośrednim kontakcie z rodzinami. "Jeżeli cokolwiek się dzieje z pacjentem, najpierw dzwonimy do rodzin" - podkreślił Nowak.

W sobotę i w niedzielę bliscy odwiedzali górników w szpitalu. Wizyty nie mogą trwać zbyt długo ze względów epidemiologicznych. "Walczymy z infekcją i to jest najtrudniejsze w oparzeniach" - powiedział dyrektor CLO.

W placówkach medycznych pozostaje łącznie 40 rannych po katastrofie. Poza CLO leżą w oni w szpitalach w Sosnowcu, Katowicach-Ochojcu, Rudzie Śląskiej, Bytomiu, szpitalu miejskim w Siemianowicach Śląskich, Chorzowie oraz Łęcznej (Lubelskie). Niewykluczone, że niektórzy pacjenci zostaną przewiezieni do CLO z innych szpitali.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Niedziela
rano
3°C Niedziela
dzień
4°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
wiecej »

Reklama