Czerwcowa śmierć młodego Kopta w Egipcie ponownie ożywiła dyskusję na temat relacji między muzułmańską większością i koptyjską mniejszością w tym kraju. Napięcia na tle wyznaniowym nie są tam niczym nowym, a ich nasilenie w ostatnich miesiącach wiąże się ze złożeniem projektu ułatwiającej uzyskanie pozwolenia na budowę kościołów.
Przyczyny problemu są różne, począwszy od przekonania muzułmańskich fanatyków, że Egipt jest ziemią islamu, chociaż Koptowie zamieszkiwali te tereny na długo przed muzułmanami. Dalej trudnością są piątkowe nauki, które wielu imamów zwykle kończy obelgami wymierzonymi w chrześcijan i żydów. Wreszcie chodzi także o sytuację społeczną i ekonomiczną mieszkańców, która skłoniła wielu z nich do emigracji do krajów Zatoki Perskiej, a to spowodowało radykalizację ich poglądów i przekonań. Do tego dochodzi także nieskuteczność działań władz i bierność instytucji religijnych w procesie budowania braterskich relacji między wspólnotami.