Zwolennicy swobody przerywania ciąży zmierzają do tego, aby całkowicie wyeliminować głos sprzeciwu wobec aborcji. W tym celu chcą wymusić także zmianę doktryny Kościoła katolickiego – pisze publicysta Tomasz Terlikowski na łamach Rzeczpospolitej.
Jego zdaniem, wyrok na ks. Marka Gancarczyka pokazuje, że lekko zakamuflowany totalitaryzm, przed którym ostrzegał Jan Paweł II, dotarł również do nas. To, co jeszcze 20 lat temu mogło się wydawać lekką przesadą w wypowiedziach Ojca Świętego, dziś staje się coraz bardziej dostrzegalne.
W obronie wykoncypowanych w gabinetach lewicowych intelektualistów pseudopraw człowieka (choćby praw reprodukcyjnych, czyli prawa do zabijania dzieci nienarodzonych, czy prawa do godnego umierania, czyli prawa do uśmiercania pacjentów) coraz częściej ogranicza się prawo do wolności wyznania i religii. A jeśli ktoś odmawia podporządkowania się tym dyrektywom, to ucisza się go za pomocą mediów lub (co wciąż jeszcze rzadkie) sądów. I nie ma się co oszukiwać, że chodzi tylko o sformułowania przesadne czy agresywne. Celem jest takie zakreślenie przestrzeni debaty, by każde niewygodne dla ideologii lewicowych sformułowanie czy wizerunek można było uznać za „mowę nienawiści” - czytamy.
Terlikowski obawia się, że "u kresu tych wymuszanych stopniowo zmian może być świat, w którym jakakolwiek ocena utylitarnej moralności i jej skutków zostanie zabroniona. A chrześcijańska moralność, eschatologia i dogmatyka zostaną uznane za przejawy „mowy nienawiści”, z którymi trzeba walczyć".
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.