Uzbrojeni napastnicy zaatakowali w środę wieczorem Uniwersytet Amerykański w Kabulu, zabijając jedną osobę i raniąc co najmniej 22 - informują władze Afganistanu. O dokonanie napadu podejrzani są talibowie. Części studentów i wykładowców udało się uciec.
Reuters pisze, powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela MSW Afganistanu, że elitarne siły afgańskie otoczyły uniwersytet. Naoczni świadkowie mówią, że żołnierze sił specjalnych weszli na teren uczelni.
"Dwóch uzbrojonych napastników ukrywa się w budynku. Trwa operacja mająca na celu ich wyeliminowanie" - powiedział nieco później rzecznik MSW Sedik Sedikki.
Fotograf agencji Associated Press Massoud Hossaini był na uczelni, kiedy doszło do ataku. "Podszedłem do okna, żeby zobaczyć, co się dzieje. Na zewnątrz zobaczyłem normalnie ubranego osobnika. Strzelił do mnie" - relacjonował.
Przedstawiciel resortu zdrowia Hedjatullah Stanikzai powiedział, że ofiarą śmiertelną jest ochroniarz zatrudniony przez uniwersytet i że wśród rannych jest zagraniczny wykładowca.
Szef rządu Afganistanu Abdullah Abdullah napisał w środę wieczorem na Twitterze, że ataki na szkoły i uniwersytety są zbrodniami wojennymi.
7 sierpnia dwaj profesorowie Uniwersytetu Amerykańskiego, Amerykanin i Australijczyk, zostali porwani w centrum Kabulu.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.