- Współczesnymi trędowatymi są dziś m.in. ludzie zarażeni wirusem HIV i chorzy na AIDS. Piętno wykluczenia oraz lęk przed tym, aby nikt się nie dowiedział o chorobie, jest ciężarem i można go porównać do trądu - podkreśla s. Jolanta Glapka ze Zgromadzenia Sióstr Sacré-Coeur.
O sylwetce bł. Damiana de Veuster i współczesnych odrzuconych mówili 5 października uczestnicy konferencji prasowej przed kanonizacją Apostoła Trędowatych. Spotkanie odbyło się w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie.
S. Glapka, która na co dzień pracuje w ośrodku dla osób uzależnionych i chorych na AIDS w Anielinie, przyznała w rozmowie z KAI, że przykład dla współczesnych jaki dał o. Damian to „leczenie miłością”. - Za czasów o. de Veustera społeczeństwo odrzucało trędowatych, wyrzekało się ich - przypomniała zakonnica. - Dzisiejsze społeczeństwo poprzez swoje zachowania i uprzedzenia dało niejednokrotnie do zrozumienia ludziom uzależnionym czy chorym na AIDS, że są na marginesie. Współcześni odrzuceni mając takie doświadczenia boją się ludzi – podkreśliła s. Glapka. - Znam pacjenta, który dwa dni leżał w szpitalu i nikt do niego nie podszedł. I widziałam jak pielęgniarki nie chciały tam pójść. O. Damian nigdy by nie pozostawił samego żadnego pacjenta - zapewniła s. Jolanta.
Jednak współcześni odrzuceni, to nie tylko osoby chore na AIDS czy narkomani. - To także ludzie bezdomni, ludzie samotni i starsi - podkreślił ks. Zdzisław Świniarski ze zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. - Ojciec Damian jest dla nas przykładem pochylenia się nad drugim człowiekiem. Szacunku dla drugiego. Szczególnie dla tego, który jest najbardziej odrzucony - przyznał duchowny.
O tym, że postawa jaką reprezentował Apostoł Trędowatych jest nadal aktualna świadczy chociażby konkurs, który przeprowadziła telewizja flamandzka w 2005 roku na najbardziej popularnego Belga wszech czasów. Spośród 111. kandydatów konkurs ten wygrał o. Damian przed takimi postaciami jak Paul Rubens - słynny malarz flamandzki, czy też Eddy Merckx - zawodowy mistrz świata w kolarstwie. - Uzasadnienie werdyktu było takie, że o. Damian jest przykładem miłości dla drugiego człowieka – podkreślił ks. Świniarski.
Józef de Veuster (lub Deveuster) urodził się 3 stycznia 1840 r. we flamandzkim miasteczku Tremelo w rodzinie handlarza zbożem. Po nauce w szkole podstawowej w stronach rodzinnych pomagał w pracach domowych, po czym w wieku 18 lat rozpoczął naukę języka francuskiego. Tam też obudziło się w nim powołanie kapłańskie. Za przykładem starszego brata – Pamfila wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi i Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza, przyjmując imię Damiana. Początkowo nie chciano go wyświęcić na kapłana, bo prawie nie znał łaciny i słabo mówił po francusku. Ale młody brat zakonny usilnie pracował nad sobą, nie rezygnując z myśli o kapłaństwie.
W 1863 grupa ojców i braci, w tym o. Pamfil, miała wyjechać do pracy misyjnej na Hawaje. W ostatniej chwili do grupy tej trafił Damian, gdyż jego starszy brat zachorował na tyfus. Po czteromiesięcznej podróży statkiem misjonarze dotarli na miejsce i tam na wyspie Oahu w 1864, w wieku 24 lat Józef-Damian przyjął święcenia kapłańskie. Rozpoczął intensywną posługę jako misjonarz, szybko opanował z grubsza używane tam języki hiszpański, portugalski i hawajski i pracował nad nawracaniem miejscowych mieszkańców. Budował świątynie, nauczał, a wszystko to robił z dużym poczuciem humoru; często był to humor niezamierzony, gdyż o. Damian, nie znając wystarczająco dobrze miejscowych języków, mylił słowa, wywołując śmiech swych podopiecznych.
Mając 33 lata dobrowolnie wyjechał jako duszpasterz na wchodzącą w skład archipelagu Hawajów wyspę Molokai, gdzie na półwyspie Kalaupapa od 1866 r. znajdowała się kolonia trędowatych. Nikt ze zdrowych ludzi nie chciał tam żyć i pracować, a na wyspie – obok choroby – szerzyły się bezprawie i demoralizacja. Nowo przybyły kapłan w niezwykle trudnych warunkach rozpoczął posługę wśród miejscowej ludności. Potrafił uporządkować wiele spraw, m.in. udało mu się znacznie zmniejszyć przestępczość i ogromnie ożywić życie religijne. Pomagał ludziom jako kapłan, nauczyciel i lekarz. W sumie przepracował tam 11 lat, poświęcając się chorym i umierającym w nieludzkich warunkach tubylcom. Zmarł 15 kwietnia 1889 roku, sam zaraziwszy się trądem 6 lat wcześniej.
Przed niemal siedemdziesięciu laty trumnę z jego prochami sprowadzono z najwyższymi honorami do Belgii. 4 czerwca 1995 roku, podczas swej drugiej pielgrzymki do Belgii, Jan Paweł II ogłosił w Brukseli o. Damiana de Veustera błogosławionym.
Błogosławiony o. Damian de Veuster, zostanie kanonizowany 11 października w Rzymie. W tym czasie będzie również kanonizowany abp Zygmunt Szczęsny Feliński, metropolita warszawski. Msza św. kanonizacyjna odprawiona zostanie o godz. 10.00 na Placu św. Piotra. - W przeddzień tej uroczystości jest planowane czuwanie modlitewne o godz. 17.30 dla około tysiąca uczniów szkół prowadzonych przez Zgromadzenie Najświętszych Serc w Hiszpanii – powiedział o. Andrzej Łukawski, Przełożony Prowincji Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi.
O godz. 19.00 rozpocznie się czuwanie modlitewne dla wszystkich uczestników kanonizacji o. Damiana, natomiast po kanonizacji, w poniedziałek (12 października) w Bazylice św. Jana na Lateranie odprawiona zostanie Msza św. dziękczynna, której przewodniczyć będzie prymas Belgii kard. Godfried Danneels.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.