Marsz przez cały czas był zakłócany przez lewackie bojówki, które uciekały się również do przemocy fizycznej.
Pod silną eskortą policji odbył się wczoraj w Bernie 7. szwajcarski Marsz dla Życia. Uczestniczyło w nim 1700 osób. Pierwotnie Marsz miał przejść ulicami miasta. Ostatecznie ze względów bezpieczeństwa policja zmusiła organizatorów do pozostania na Placu Federalnym. Marsz przez cały czas był bowiem zakłócany przez lewackie bojówki, które uciekały się również do przemocy fizycznej.
Obrońcy życia wysłuchali szeregu świadectw. Wyrażono też ubolewanie, że dziś w Szwajcarii wolność słowa i zgromadzeń praktycznie już nie istnieje, jeśli nie bronią jej szwadrony gotowych do ataku policjantów. W Marszu dla życia w Bernie wzięli też udział obrońcy życia z Austrii, Niemiec i Polski.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.