Irlandia stoi przed wyborem: albo wprowadzi drastyczne cięcia wydatków na łączną sumę 4 mld euro rocznie, albo wystąpi o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Zanosi się na to, że budżet Irlandii na 2010 r., który zostanie formalnie ogłoszony 9 grudnia, będzie jednym z najbardziej drakońskich w 88-letniej historii irlandzkiej państwowości. Na temat konieczności cięć rządowych wydatków wypowiedzieli się m.in. premier Brian Cowen, minister finansów Brian Lenihan i minister zdrowia, była wicepremier Mary Harney. Lenihan ostrzegł, że Irlandii grozi ruina, jeśli rząd nie zapanuje nad narastającym długiem. Harney stwierdziła, że jeśli rząd nie zdobędzie się na trudne i konieczne decyzje, to MFW zrobi to za niego, już na pierwszym etapie interwencji obcinając wydatki o 30-40 proc. O sytuacji, w której rząd w ciągu tygodnia wydaje o 500 mln euro więcej, niż wynoszą wpływy, powiedziała, że "jest nie do utrzymania".
Z kolei według "Irish Independent", członkowie irlandzkiego rządu chcą świecić przykładem, a ich uposażenia zmniejszą się o 15-20 proc., do ok. 180 tys. euro rocznie z obecnych 225 tys. euro. Uprzednio na obcięcie gaż o 10 proc. członkowie gabinetu przystali w październiku w związku z nadzwyczajnym minibudżetem. Lider partii Zielonych Ian Gormley, minister ochrony środowiska, powiedział, że cięcia nie ominą żadnego resortu, ale najbardziej uderzą w te, których budżety są największe: oświatę, zdrowie i zasiłki socjalne. Większość cięć dotyczyć będzie wydatków na cele socjalne i płace w sektorze publicznym.
Według prognoz MFW gospodarka Irlandii w ciągu trzech lat, w okresie 2008-10, skurczy się o 14 proc. Stan finansów publicznych pogorszył się wskutek krachu na rynku nieruchomości. Załamanie na rynku nieruchomości pogorszyło jakość portfela kredytowego banków, które rząd zmuszony był ratować.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.