Międzynarodowi negocjatorzy mają 50 dni, by ocalić świat przed globalnym ociepleniem i przełamać impas w tej sprawie. Plan awaryjny nie istnieje - powiedział w poniedziałek brytyjski premier Gordon Brown na forum MEF (Major Economies Forum) w Londynie zrzeszającym 17 państw wydzielających największe ilości CO2.
Wielkiej Brytanii grozi apokaliptyczny scenariusz żywiołowych katastrof z powodu wzrostu poziomu mórz, powodzi, suszy i zabójczych fal upałów, jeśli na grudniowym szczycie klimatycznym w Kopenhadze nie uda się osiągnąć porozumienia przeciwdziałającego zmianom klimatu - ostrzegł Brown.
W grudniu w stolicy Danii odbędzie się światowy szczyt klimatyczny ONZ, którego celem jest zastąpienie protokołu z Kioto z 1997 r. wygasającego w 2012 r. i nieratyfikowanego przez niektóre czołowe gospodarki świata.
Według Browna globalne porozumienie klimatyczne jest wciąż możliwe, choć następuje zbyt wolno, mimo palących potrzeb chwili. Na kopenhaskiej konferencji kraje wysoko uprzemysłowione muszą przyjąć wiążące cele redukcji emisji CO2 i dopomóc krajom biednym w uporaniu się ze skutkami globalnego ocieplenia.
Brytyjski premier przypomniał, że w czasie fali upałów w Europie w 2003 r. w różnych państwach zmarło ponad 35 tys. ludzi. Takie wydarzenia mogą w przyszłości stać się normą, w perspektywie kilku dekad.
"Koszty zaniechania działań przewyższą połączone skutki dwóch niszczycielskich wojen światowych i Wielkiej Depresji" - dodał.
Zwrócił też uwagę, iż zmiany klimatyczne mogą spowodować nowe ruchy migracyjne ludności, a do 2080 r. dodatkowo 1,8 mld ludzi może mieć trudności z powodu braku wystarczającej ilości wody pitnej.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.