"W Afganistanie skończycie jak w Wietnamie", "Rząd na front, jedzenie zamiast bomb", "Barack, oddaj Nobla" - m.in. takie okrzyki wznosili uczestnicy demonstracji przeciwko wojnie w Afganistanie, która w sobotę odbyła się w Warszawie. Wzięło w niej udział kilkaset osób.
Uczestnicy, przy głośnych dźwiękach bębnów, przeszli spod stacji metra Świętokrzyska pod Sejm. Nieśli transparenty z napisami m.in.: "Polska, NATO - precz z Afganistanu", "Wycofać wojska z Afganistanu". Po drodze na kilka minut demonstranci zatrzymali się pod ambasadą amerykańską, gdzie skandowali głośniej, później poszli pod Sejm.
"Zwykle do rządzących przynosi się petycje, ale oni wyrzucają je do kosza. Dlatego my przynieśliśmy trumnę, symbol nieznanej ofiary wojny afgańskiej" - mówił pod Sejmem Filip Ilkowski z Inicjatywy "Stop Wojnie". Policja, która ochraniała manifestację na całej trasie, uniemożliwiła jednak pozostawienie trumny w Sejmie.
W piątek na konferencji prasowej przedstawiciele Inicjatywy "Stop Wojnie" i Zielonych 2004 zaapelowali do rządu o większą jawność w zakresie polityki zagranicznej państwa oraz określenie jej celów i kosztów w aspekcie udziału polskich wojsk w konfliktach zbrojnych.
W ramach podlegających NATO sił ISAF w Afganistanie służy obecnie ok. 2 tys. polskich żołnierzy w prowincji Ghazni, ok. 200 kolejnych pozostaje w odwodzie w kraju.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.