Warszawska Prokuratura Okręgowa umorzyła śledztwo w sprawie przecieku z tzw. afery gruntowej. Przyczyną takiej decyzji jest "brak danych uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu" - poinformował w czwartek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej Mateusz Martyniuk.
Umorzone postępowanie dotyczyło "ujawnienia pomiędzy 5 a 6 lipca 2007 r. w Warszawie tajemnicy państwowej dotyczącej planowanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne czynności operacyjno- rozpoznawczych, w związku z nielegalnymi działaniami mającymi na celu odrolnienie gruntów położonych na terenie gminy Mrągowo".
Szczegóły decyzji mają być przedstawione na konferencji prasowej o godz. 12.00.
Do finału głośnej sprawy - tzw. afery gruntowej - doszło w lipcu 2007 r. CBA, podstawiając swoich agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn, powołując się na wpływy w ministerstwie rolnictwa, oferowało za łapówkę przekształcenie gruntów na Mazurach z rolnych na budowlane. Łapówka miała być dla ówczesnego wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera. Na skutek - jak wówczas mówiono - przecieku akcja została przerwana. Mężczyzn - Piotra Rybę i Andrzeja K. - skazano w procesie o płatną protekcję, Lepper został zdymisjonowany (ówczesny premier Jarosław Kaczyński uznał, że jest on w kręgu podejrzeń). Afera spowodowała rozpad koalicji PiS-Samoobrona-LPR i nowe wybory, w wyniku których władzę przejęła PO z PSL.
W związku z rzekomym przeciekiem zatrzymano m.in. ówczesnych: ministra SWiA Janusza Kaczmarka, komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i szefa PZU Jaromira Netzla. Nie usłyszeli jednak zarzutów dot. przecieku, a zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Postępowanie w tej sprawie nadal trwa.
Tuż po ich zatrzymaniu na multimedialnej konferencji prasowej ówczesny wiceprokurator generalny Jerzy Engelking prezentował łańcuszek przecieku. Miał on wyglądać w ten sposób, że o akcji Leppera uprzedził Kaczmarek, poprzez posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza i biznesmena Ryszarda Krauzego. Taką wersję miały uprawdopodabniać m.in. zaprezentowane na konferencji nagrania z monitoringu w hotelu Marriott, gdzie z Krauze spotkali kolejno Kaczmarek i Woszczerowicz.
Prokuratura badała też inne wersje. Pierwsza z nich była taka, że przeciek pochodził od ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry lub jego współpracowników. Mogło do tego dojść na spotkaniu 5 lipca, gdy Ziobro poinformował o terminie akcji CBA prezydenta, premiera i ówczesnego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Innym momentem mogła być kolacja w restauracji 5 lipca, w której uczestniczyli poza Ziobrą jego współpracownik Paweł Wilkoszewski i kobieta, która kończyła pracę w resorcie.
Drugą z zakładanych wersji przecieku było to, że doszło do niego poprzez samych funkcjonariuszy CBA, którzy wiedzieli o planowanej akcji. Trzecia to spotkanie premiera Jarosława Kaczyńskiego z udziałem ówczesnych wicepremierów Leppera, Przemysława Gosiewskiego i Romana Giertycha. Tam miało paść pytanie o skazanego Rybę, którego Samoobrona chciała wprowadzić do rady nadzorczej TVP. Jak wynika z zeznań Leppera, gdy pytali, czy są jakieś przeciwwskazania, premier miał spytać: "Przemek, co z tą sprawą?", na co Gosiewski miał powiedzieć, że "wszystko się wyjaśni w ciągu paru dni".
Czwarta wersja zakładała, że wiadomość mógł ujawnić któryś z polityków PiS, mówiąc o akcji w środowisku polityczno-biznesowym. Przy tym wariancie śledczy opierali się na zeznaniach Romana Giertycha, w których były wicepremier twierdził, że poseł LPR Wojciech Wierzejski na trzy - cztery dni przed akcją CBA był sondowany przez polityków PiS, jak zachowa się Liga po szykowanej "bombie na Leppera".
"Źródłem" mógł być też - jak analizowano - były senator PiS Jarosław Chmielewski (zatrzymany przez CBA w lipcu 2008 r. w związku z aferą gruntową). Istniały podejrzenia, że mógł on uprzedzać Andrzeja K. o tym, że Piotr Ryba jest podsłuchiwany, już w kwietniu 2007 r.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.