Osobiste świadectwa o „zniszczeniach wywołanych przez fundamentalistów islamskich” i o „rozpaczy ludności chrześcijańskiej” – to główne powody, dla których grupa działaczy z Pakistanu rozpoczęła kampanię przeciw osławionej ustawie o bluźnierstwie.
Obowiązuje ona w tym kraju od połowy lat osiemdziesiątych XX wieku. Formalnie jej celem jest troska o zachowanie szacunku dla proroka Mahometa, jego towarzyszy i Koranu, w rzeczywistości zaś pozwala bezkarnie występować przeciw mieszkającym tam mniejszościom narodowym i religijnym, zwłaszcza chrześcijanom.
O celach i oczekiwaniach związanych z tą inicjatywą opowiedział na konferencji prasowej w Rzymie ks. Emmanuel Mani, dyrektor Krajowej Komisji „Sprawiedliwość i Pokój”, działającej w Kościele katolickim Pakistanu. Swego poparcia udzieliła tym działaniom włoska agencja misyjna AsiaNews, której dyrektor ks. Bernardo Cervellera, przypomniał, że od czasu swego powstania 6 lat temu agencja ta wspiera wolność religijną, widząc w tym jeden z filarów swej działalności.
Gość z Pakistanu wymienił długi wykaz krwawych zamachów i zabójstw, których ofiarami padają wspólnoty chrześcijańskie, do jakich w ostatnich miesiącach dochodziło w jego kraju i dodał, że istnieje ścisły związek między atakami fundamentalistów a aktami przemocy, które wykrwawiają kraj. Ostatnim, jak na razie, przypadkiem z tej serii był zamach z 10 bm. w mieście Charsadda w północno-zachodnim Pakistanie, gdzie w wyniku eksplozji zginęło co najmniej 25 osób a ponad 40 odniosło rany. „Grupy zorganizowane uzgadniają między sobą kampanię nienawiści, a rząd nie potrafi zapobiec wybuchowi przemocy”, podsycanej przez ekstremistów i zalegalizowanej przez ustawy, które „karmią nienawiść” – powiedział ks. Mani.
Jego zdaniem brakuje „konkretnego zaangażowania rządu i prezydenta Asifa Alego Zardariego” na rzecz zlikwidowania tych przepisów [tzn. ustawy o bluźnierstwie – KAI], a tym bardziej nie ma „wytyczonej linii, aby do tego doprowadzić”. Kapłan przypomniał, że na początku października szef państwa spotkał się w Watykanie z Benedyktem XVI, któremu obiecał konkretne zaangażowanie na rzecz przezwyciężenia dyskryminacji na tle religijnym. „Prezydent składa obietnice, gdy przebywa za granicą, ale w swej ojczyźnie robi niewiele albo i nic” – stwierdził z goryczą dyrektor komisji. Dodał, że Zardari nie skierował do parlamentu żadnej konkretnej propozycji, aby znieść te przepisy, jedynie niektórzy posłowie zgłosili kilka oddzielnych wniosków w tej sprawie. Tylko w Pendżabie miejscowy gubernator wspominał o „zniesieniu”, ale jego projekt został szybko przegłosowany.
Ks. Mani poinformował, że Komisja, którą kieruje rozpoczęła wraz z innymi grupami społecznymi, łącznie z niektórymi muzułmanami, kampanię zbierania podpisów na rzecz zlikwidowania przepisów o bluźnierstwie, aby następnie przekazać je rządowi. Zdaniem Peterea Jacoba, sekretarza wykonawczego tej organizacji, poparcia tej inicjatywie udzieliła część muzułmańskiej opinii publicznej, wstrząśnięta niedawnym zamachem w mieście Godżra. Na wieść o spaleniu tam żywcem siedmiu chrześcijan i zniszczeniu wielu domów grupa muzułmanów napisała szereg artykułów, w których przedstawiono ataki na chrześcijan – powiedział Jacob. Podkreślił, że społeczeństwo chce zmienić istniejące przepisy i powstaje obecnie „wspólny front walki”.
W najbliższych tygodniach działacze Komisji wyjadą do Europy, aby uwrażliwić miejscowe Kościoły i społeczeństwo na problem bluźnierstwa i ucisku mniejszości w Pakistanie, zwłaszcza chrześcijan. Przewiduje się, że goście z tego kraju odwiedzą Holandię, Francję, Belgię i Niemcy.
Przepisy o bluźnierstwie to pięć artykułów wprowadzonych do pakistańskiego Kodeksu Karnego w latach 1980-86, gdy prezydentem był Zia ul-Haq (który zginął później w katastrofie lotniczej). Celem zmian miała być ochrona proroka Mahometa, jego towarzyszy (tradycja islamska obejmuje ich nazwą Sahabah) i Koranu. Pakistan jest jedynym państwem na świecie, który ma tego rodzaju ustawodawstwo.
Ocenia się, że od 1986 do października br. ofiarami tych przepisów padło co najmniej 966 osób, z których połowę stanowili muzułmanie, 35 proc. – ahmadyjczycy (których ortodoksyjny islam uważa za odszczepieńców), 13 proc. – chrześcijanie, 1 proc. – wyznawcy hinduizmu i tyle samo osoby bez określonego wyznania. Co najmniej 33 osoby z tego powodu straciły życie, w tym po 15 muzułmanów i chrześcijan oraz 2 ahmadyjczyków i 1 osoba religii hinduskiej. Stosunkowo wysoka liczba ofiar wśród wyznawców islamu nie wynika z jednakowego stosowania tych przepisów wobec różnych grup społecznych, ale dlatego, że różne, często zwalczające się, ugrupowania islamskie wykorzystują te normy do wzajemnego atakowania się.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.