Szef doradców premiera Michał Boni uważa, że w ciągu najbliższych trzech lat powinna zapaść decyzja w sprawie podwyższenia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
"Musimy w perspektywie roku, dwóch, trzech podjąć decyzje, kiedy wystartujemy z tym stopniowym podwyższaniem wieku emerytalnego, by do 2030 roku wyglądało to już inaczej i byśmy byli bezpieczniejsi demograficznie" - powiedział Boni w TVN24.
"Nie możemy fundować następnemu pokoleniu takich zagrożeń, z którymi nie będzie sobie mogło dać rady, tylko dlatego, że my odpowiednio wcześniej nie pomyśleliśmy" - dodał.
Szef doradców premiera powiedział, że ma świadomość, iż podejmując taką dyskusję natrafi się na opór społeczny. Zaznaczył jednak, że konieczne jest uświadamianie Polakom, że im dłużej się pracuje, tym wyższa jest później emerytura. "Rok pracy więcej to jest emerytura prawie o 300 złotych więcej" - podkreślił.
Boni zapewnił, że zmiany wieku emerytalnego nie będą dotyczyły osób, które już wkrótce przejdą na emeryturę.
"Trzeba pamiętać, że w ciągu ostatnich 20 lat prawie 4,5 do 5 lat wydłużył się czas życia i bardzo dobrze. Żyjemy dłużej, więc być może i ten czas pracy, aktywności zawodowej powinien być dłuższy" - powiedział Boni.
Obecnie wiek emerytalny dla kobiet wynosi 60 lat i 65 lat dla mężczyzn.
Pomysł podniesienia wieku emerytalnego nie jest nowy. Pojawiał się on od początku reformy emerytalnej, która weszła w życie 1 stycznia 1999 r. Eksperci zaznaczali wówczas, że nieuchronne będzie wydłużenie lat pracy, a przede wszystkim zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. W 2004 r. był to także jeden z ważniejszych punktów reformy wicepremiera Jerzego Hausnera.
Zaraz po objęciu rządów przez PO, o wydłużeniu wieku emerytalnego mówiła minister pracy Jolanta Fedak, zapewniając, że w styczniu 2008 r. zostanie opracowany projekt w tej sprawie. Do tej pory ograniczono jedynie prawo do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę dla ok. 750 tys. osób.
W sierpniu do pomysłu wydłużenia wieku emerytalnego powrócił w publicznych wypowiedziach minister w kancelarii premiera Michał Boni. Mówił wówczas o granicy 65, 67, a nawet 70 lat. Zdaniem Fedak wydłużenie wieku emerytalnego jest nieuchronne, ale trzeba to zrobić stopniowo.
Bilans ofiar może jednak się zmienić, bo wiele innych osób jest rannych.
Tradycja niemal całkowicie zanikła w okresie PRL-u. Dziś odżyła.
Po przeliczeniu wyników z 99 proc. komisji: socjaldemokraci wyrywają. Ale...
Prezydent USA wcześniej wielokrotnie powtarzał, że nie ułaskawi swojego syna.
Franciszek włączył się w dyskusję nad forsowaną przez prezydenta Macrona legalizacją eutanazji.