Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał w poniedziałek Leszka P., nazywanego wampirem z Bytowa, za niebezpiecznego i zdecydował, że powinien on trafić do zamkniętego ośrodka szpitalnego. Pod koniec br. P. zakończy odsiadywanie kary 25 lat więzienia za zabójstwo i gwałt.
W myśl decyzji sądu, Leszek P. - po odbyciu kary za popełnione czyny - ma trafić do Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie.
Powołując się na to, że sprawa Leszka P. była rozpatrywana przy drzwiach zamkniętych (niejawne posiedzenie sądu z udziałem P. odbyło się w pierwszych dniach czerwca), sąd - ogłaszając w poniedziałek decyzję - poinformował, że nie poda ustnego uzasadnienia.
Sąd poinformował też, że - zgodnie z ustawą o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie dla życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób (tzw. ustawą o bestiach) - zarządził pobranie od Leszka P. i umieszczenie w policyjnych bazach danych materiału genetycznego, odcisków linii papilarnych oraz zdjęć i opisu wizerunku P.
Poniedziałkowa decyzja sądu jest nieprawomocna.
"Orzeczenie jest całkowicie zbieżne z naszymi oczekiwaniami, jesteśmy zadowoleni z tego postanowienia" - powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu decyzji sądu prokurator Bartłomiej Wiktor.
Dodał, że w jego opinii Leszek P. jest osobą "bardzo niebezpieczną". "Jego pobyt na wolności w bardzo wysokim stopniu zagraża bezpieczeństwu porządku prawnego. Może on popełnić ponownie przestępstwo, bardzo ciężkie przestępstwo. Dlatego to (ośrodek w Gostyninie - PAP ) jest jedyne miejsce, w którym powinien się znaleźć" - powiedział, dodając, że swoją opinię opiera na ekspertyzach biegłych, którzy badali P., a które to opinie poznał także sąd przed wydaniem poniedziałkowej decyzji.
Obecny na ogłoszeniu decyzji sądu pełnomocnik prawny P., Marcin Klamann, poinformował dziennikarzy, że dopiero po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem postanowienia sądu podejmie - w konsultacji z P. - decyzję ws. ewentualnego odwołania w tej sprawie.
Klamann wyjaśnił, że jeśli decyzja gdańskiego sądu zostanie utrzymana, to Leszek P. trafi do ośrodka w Gostyninie tuż po zakończeniu odbywania wyroku. Adwokat wyjaśnił, że specjaliści z ośrodka będą co pół roku składać w sądzie swoją opinię dotycząca P. i na jej podstawie sąd będzie podejmował dalsze decyzje dotyczące mężczyzny.
Sprawę Leszka P. gdański sąd okręgowy rozpoznawał w pierwszych dniach czerwca na niejawnym posiedzeniu, w którym brał udział m.in. P. Przed sądem zeznawali wówczas m.in. biegli z ośrodka psychiatrii w Gostyninie, w którym to ośrodku P. w marcu br. spędził trzy tygodnie na obserwacji. Specjalistyczne badania miały ustalić m.in., czy po zakończeniu odbywania kary więzienia konieczne będzie zastosowanie wobec P. nadzoru prewencyjnego lub umieszczenie go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym.
Jeden z biegłych sądowych Ryszard Wardeński, pytany przez dziennikarzy na początku czerwca o to, jakie plany życiowe ma Leszek P., mówił dziennikarzom, że "będzie on zadowolony, jeśli się znajdzie w jakimś miejscu, gdzie będzie mógł się odnaleźć, w sensie dom opieki społecznej, jakaś noclegownia czy dom świętego Alberta".
Leszek P. w grudniu tego roku kończy odsiadywanie wyroku pozbawienia wolności za zabójstwo i gwałt. Odbywa go w Starogardzie Gdańskim. Pod koniec 2016 r. dyrekcja Aresztu Śledczego w Starogardzie Gdańskim wnioskowała do sądu o uznanie Leszka P., zgodnie z ustawą o tzw. bestiach, za osobę stwarzającą zagrożenie i podjęcie w związku z tym odpowiednich działań. Wniosek poparł wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Pełnomocnik Leszka P. wniósł o nieuwzględnienie wniosku kierownictwa starogardzkiego aresztu.
"Jeśli ktoś zrobił coś złego i odbył już za to karę, to, moim zdaniem, prewencyjne kierowanie takiej osoby do różnego rodzaju zakładów i ośrodków, nie jest wskazane. Ta ustawa (o tzw. bestiach - PAP) nie jest prosta. Miała na celu zbalansować sprzeczne interesy - z jednej strony interes jednostki i jej prywatności i wolności, a z drugiej interes społeczeństwa, które boi się określonych osób" - mówił dziennikarzom na początku czerwca Klamann, a w poniedziałek podtrzymał to stanowisko.
Do uruchomionego w 2014 r. Krajowego Ośrodka Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie trafiają sprawcy wcześniej popełnionych groźnych przestępstw, którzy już po odbyciu kary więzienia mogliby z powodu zaburzeń psychicznych albo preferencji seksualnych popełnić na wolności kolejne przestępstwo.
W placówce przebywa obecnie ok. 40 osób - pierwszy trafił tam Mariusz T., pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na mocy amnestii na 25 lat więzienia; na początku 2014 r. zakończył odbywanie kary.
Leszek P. był uznawany przez media za jednego z najgroźniejszych morderców seryjnych w Polsce. Po raz pierwszy skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu w 1992 r. za zgwałcenie 40-letniej kobiety. Później został oskarżony o 20 przestępstw, w tym 17 zabójstw.
Według śledczych, "wampir z Bytowa", jak nazwała go wówczas prasa, od 1984 r. do 1992 r. mordował kobiety w całej Polsce, bijąc je i dusząc, a następnie gwałcąc. W śledztwie Leszek P. przyznał się do ponad 60 morderstw. Podczas procesu zmienił wyjaśnienia i nie przyznał się do żadnego zarzutu. Twierdził, że do obciążenia samego siebie namówili go policjanci, obiecując lepsze traktowanie oraz dając paczki z żywnością i alkohol.
W grudniu 1996 r. Sąd Wojewódzki w Słupsku uznał Leszka P. za winnego tylko jednego zabójstwa i zgwałcenia (17-letniej Sylwii D.) i orzekł karę 25 lat więzienia. Od pozostałych zarzutów P. został uniewinniony. Sąd podkreślił słabość aktu oskarżenia i uznał, że Leszkowi P. podpowiadano wiele szczegółów zbrodni.
We wrześniu 2016 r. Prokuratura Regionalna w Gdańsku we współpracy z zespołem przestępstw niewykrytych tamtejszej Komendy Wojewódzkiej Policji - tzw. "Archiwum X" - przystąpiła do powtórnej analizy akt sprawy Leszka P. oraz umorzonych śledztw dotyczących zabójstw z lat 80. i na początku lat 90. XX wieku. Wykorzystując współczesne techniki kryminalistyczne, śledczy i policjanci chcą sprawdzić, czy Leszek P. nie miał związku z tymi czynami.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.