Z okazji Świąt Bożego Narodzenia Lech Kaczyński spotkał się w poniedziałek w Pałacu Prezydenckim z kilkudziesięcioma osobami, które - jak podkreślał prezydent - niosą bezinteresowną pomoc innym, ratując im życie, przynosząc ulgę w trudnych momentach życia czy dzieląc się swoją wiedzą.
Gośćmi prezydenta na spotkaniu opłatkowym byli m.in. organizator spotkań młodzieży w Lednicy o. Jan Góra, polarnik i podróżnik Marek Kamiński, Jan Mela - najmłodszy zdobywca dwóch biegunów Ziemi czy siostra Anna Balchan zajmująca się pomocą kobietom wykorzystywanym do prostytucji.
Wśród zaproszonych byli też m.in. Justyna i Dariusz Wasilkowie, prowadzący rodzinę zastępczą z dziesięciorgiem dzieci, studenci Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, którzy w 2009 roku na Tamizie w Londynie odnieśli zwycięstwo w legendarnych prestiżowych zawodach wioślarskich Uniwersytetów Oksford i Cambridge oraz harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, którzy od 1995 roku organizują akcję "Świąteczna paczka dla Polaków na Wschodzie".
Prezydent podkreślał w swoim wystąpieniu, że dla niego i jego współpracowników jest zaszczytem spotkać się w Pałacu z osobami, które "czynią dobro". "A dobro należy czynić, jest to nakaz i cel religii, którą wyznaje większość Polaków, ale także jest to nakaz zwyczajnej, ludzkiej etyki" - mówił Lech Kaczyński.
W jego ocenie to wyjątkowe osoby, dla których "pomoc innym, solidarność, to coś, co ma znaczenie konkretne, wymierne, co przekłada się na odpowiednie działania". Prezydent podkreślał, że wśród jego gości są ludzie, którzy nie wahali się ryzykować ratując czyjeś życie, stale walczą o pomoc dla potrzebujących w warunkach wielkiego ryzyka i kłopotów czy pomagają edukacyjnie tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują.
"Czynienie dobra uszlachetnia tych, którzy to dobro czynią, ale przede wszystkim ratuje życie, przynosi ulgę, poprawia warunki życia" - zaznaczył Lech Kaczyński. Złożył swoim gościom najlepsze życzenia w życiu rodzinnym i osobistym oraz zawodowym. Wręczył im również gwiazdkowe prezenty.
Siostra Anna ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, która pomaga kobietom wykorzystywanym w prostytucji, powiedziała dziennikarzom, że pomoc ta musi być mądra i systemowa. Pytana, ilu kobietom już pomogła, odpowiedziała skromnie: "Pan Bóg to wie".
Przyznała, że bardzo wiele kobiet zgłasza się do niej i prosi o pomoc. "Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ponieważ brakuje pieniędzy" - zaznaczyła. Jak dodała, takim kobietom potrzebna jest pomoc medyczna, edukacyjna, także w znalezieniu pracy. "Problem jest bardzo duży i potrzeb jest bardzo dużo" - podkreśliła.
Z kolei Jaś Mela mówił dziennikarzom, że nie czuje się żadnym bohaterem, a człowiekiem robiącym to, co kocha, i co jednocześnie jest sensowne. Jak opowiadał, jego fundacja "Poza Horyzonty" chce zarówno przyciągać pozytywnych ludzi, którzy zarażają innych pasjami, marzeniami, ale też pomagać najsłabszym, tym, którzy są w "życiowym dołku".
Zbieramy pieniądze na protezy dla osób, których na taki zakup nie stać, bo sam wiem, jaki jest to ogromny wydatek (Jaś nie ma jednej ręki-PAP) i zarażamy taką życiową energią. Stworzyliśmy taki team biegowy, gdzie zachęcamy ludzi do biegania, organizujemy wyjazdy, np. dla dzieci z domów dziecka, dla których wyjazd w góry może być taką wyprawą na koniec świata - mówił Jaś Mela.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.