Krakowska prokuratura wystąpi do sądu o areszt dla wszystkich pięciu podejrzanych o udział w kradzieży zabytkowego napisu z b. obozu Auschwitz-Birkenau - poinformował we wtorek prokurator okręgowy Artur Wrona.
Prokurator poinformował, że zebrany dotychczas materiał dowodowy daje podstawy do wystąpienia z wnioskami o aresztowanie wszystkich pięciu podejrzanych; wskazuje, iż kradzieży dokonano na polecenie osoby z zagranicy oraz że teren b. obozu zagłady nie był należycie chroniony.
Wnioski te potwierdziła wtorkowa wizja lokalna na terenie byłego obozu Auschwitz-Birkenau z udziałem trzech podejrzanych, którzy przyznają się do zarzucanych im czynów.
"Materiał procesowy i wiedza operacyjna pozwala na przyjęcie, że głównym zleceniodawcą była osoba zamieszkała poza granicami naszego kraju i nie posiadająca polskiego obywatelstwa" - powiedział prok. Wrona. Jednocześnie "nie potwierdził ani nie zaprzeczył", że chodzi o osobę ze Szwecji.
Wrona potwierdził jednak, że dwóch podejrzanych zostało zatrzymanych w Gdyni. Z informacji uzyskanych przez PAP z wiarygodnego źródła zbliżonego do śledztwa wynika, iż chcieli oni spotkać się z przybywającym ze Skandynawii pośrednikiem. Prokuratura odmawia jednak informacji na ten temat.
Według prokuratury polski zleceniodawca kradzieży miał kontakt tylko z jedną osobą przebywającą w Oświęcimiu. Ta osoba zaangażowała trzy inne. Prokuratura nie podaje informacji, kim był zagraniczny zleceniodawca kradzieży. Wyjaśnia także, czy był on ostatecznym ogniwem w łańcuchu przestępstw, czy również pośrednikiem działającym na zlecenie inne osoby.
"Dalsze czynności będą ukierunkowane na ustalenie faktycznego zleceniodawcy i będą wymagały pomocy prawnej jednego z państw europejskich" - zapowiedział prok. Wrona.
Podkreślił także, że tak szybkie postępy w ustaleniu sprawców kradzieży wynikają z zastosowania technik operacyjnych, które w tym przypadku okazały się "niezbędne". "Gdyby nie krytykowane ostatnio techniki operacyjne, zarówno ustalenie podejrzanych, jak i odzyskanie napisu byłyby bardzo odległe w czasie" - podkreślił Wrona.
Z materiałów śledztwa wynika, że sprawcy kradzieży mieli otrzymać 20 tys. zł do podziału i że nie zdawali sobie sprawy ze znaczenia kradzieży. Dopiero "szum medialny" uświadomił im, jaki wydźwięk ma ich czyn.
Kradzież ujawniła także braki w ochronie b. obozu. "Nie ulega wątpliwości, iż teren obozu nie był należycie chroniony" - powiedział prok. Wrona i zapowiedział wszczęcie postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Jak wyjaśnił, sprawcy dostali się na teren obozu bez trudu i niezauważeni. Przyjechali ok. godz. 18, po raz pierwszy usiłowali dokonać kradzieży ok. godz. 20.30 - 21.00. "Nikt z ochrony obiektu nie zauważył, że osoby te przemieszczały się w okolicach, sprawdzając jak wygląda zabezpieczenie obozu" - powiedział Wrona. Jak wynika z ustaleń prokuratury, "nie dysponowały nawet podstawowym sprzętem", np. drabiną, aby móc odkręcić tablicę.
"Weszli po siatce ogrodzenia, usiłując odkręcić napis widniejący nad bramą. Nie mieli odpowiednich narzędzi, musieli się wycofać i udać się do sklepu. Potem wrócili i dokonali kradzieży" - powiedział. Było to ok. godz. 24.00 - 1.00 w nocy. Teoretycznie brak napisu powinna zauważyć ochrona, dokonując obchodu terenu. Kradzież zauważono dopiero po godz. 5 rano.
Tablica została skradziona znad obozowej bramy w piątek nad ranem. Policja prowadziła intensywne śledztwo. Napis odzyskano w niedzielę wieczorem. Jak się okazało, tablica została pocięta na trzy części. Zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży napisu "Arbeit macht frei" oraz uszkodzenia tego napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury, postawiła w poniedziałek po południu krakowska prokuratura czterem mężczyznom zatrzymanym w niedzielę przez policję.
Podobny zarzut udziału w grupie oraz nakłaniania do kradzieży i zniszczenia napisu usłyszał w poniedziałek wieczorem piąty podejrzany. Prawdopodobnie jeszcze we wtorek sąd podejmie decyzję w sprawie wniosków prokuratury, dot. zastosowania aresztu.
Jak informował w poniedziałek dyrektor muzeum w Oświęcimiu Piotr M. A. Cywiński, "w związku z kradzieżą historycznej tablicy z napisem +Arbeit macht frei+ niektóre procedury i priorytety bezpieczeństwa w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau zostaną zmodyfikowane".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.