Pakistański Sąd Najwyższy nakazał w środę, aby władze tego kraju zezwoliły transwestytom i eunuchom określać się jako oddzielna płeć - "hidźra". Ma to pomóc w przestrzeganiu ich praw.
Transwestyci, eunuchowie i hermafrodyci, których w konserwatywnym islamskim Pakistanie określa się wspólnym mianem "hidźra", znajdują się tam zazwyczaj na marginesie społeczeństwa. Często żyją razem w niewielkich społecznościach. Zamieszkują slumsy i utrzymują się z żebractwa oraz tańca na karnawałach i ślubach. Zdarza się, że uprawiają również prostytucję.
Sąd Najwyższy orzekł, że rząd Pakistanu ma wydać im dowody osobiste potwierdzające ich odmienną płeć oraz podjąć kroki zapewniające, że nie będą oni prześladowani.
"Rządowe instytucje zajmujące się rejestracją obywateli zostały poinstruowane, aby wprowadzić oddzielną rubrykę w dowodach osobistych, w której będą oni określani jako hidźra - oświadczył reprezentujący tę mniejszość adwokat. - Ma to zapewnić przestrzeganie ich praw".
"Pierwszy raz w 62-letniej historii Pakistanu podjęto kroki mające na celu poprawę naszej sytuacji - uważa przewodniczący stowarzyszenia zrzeszającego osoby określane jako hidźra. - To ważny krok w kierunku zapewnienia nam szacunku i miejsca w społeczeństwie. Teraz potwierdzono, że my również jesteśmy ludźmi".
Osobom należącym do grupy hidźra często odmawia się przyjęcia do szkoły, na uczelnię czy do szpitala. Właściciele nie chcą im wynajmować lub sprzedawać mieszkań i ziemi. Rodziny odmawiają przekazania im odziedziczonego majątku.
W Pakistanie ludzie boją się ich i jednocześnie im współczują. Wielu mieszkańców tego kraju jest przekonanych, że hidźra mogą rzucać klątwy oraz uważają ich za wyklęte dzieci Allaha.
Nie wiadomo, ilu hidźra jest dokładnie w Pakistanie. Ich stowarzyszenie szacuje, że takich ludzi może być nawet 300 tys. W czerwcu Sąd Najwyższy nakazał rządowi ustanowienie komisji, która przeprowadziłaby ich spis.
Od Redakcji:
Nie ma "trzeciej płci". Przykre, że ludzkich - najbardziej oczywistych praw - broni się w sposób absurdalny. W dodatku potencjalnie prowadzący do dyskryminacji. Wpisanie w dowód osobisty przynależności do dyskryminowanej grupy to nie jest najszczęśliwszy pomysł.
Choć z pewnością lepiej mieć dowód osobisty i "istnieć jako człowiek" niż go nie mieć. Tylko czy do tego trzeba takich rozwiązań?
Joanna Kociszewska
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.