Prasa węgierska pisze o zwrocie w polskiej polityce wewnętrznej, informując we wtorek o zapowiedzeniu przez prezydenta Andrzeja Dudę wet do dwóch ustaw dot. wymiaru sprawiedliwości. Podkreśla, że decyzja Dudy nie zadowala jego krytyków.
"Zarówno demonstranci, jak i opozycja uważają zaskakujący krok Andrzeja Dudy za niewystarczający" - pisze prorządowy dziennik "Magyar Idoek", zauważając, że wiele osób interpretuje decyzję prezydenta jako wystąpienie przeciw Prawu i Sprawiedliwości. Gazeta podkreśla, że w poniedziałek wieczorem demonstranci domagali się przed Pałacem Prezydenckim zawetowania także trzeciej ustawy, o ustroju sądów powszechnych.
Inna prorządowa gazeta "Magyar Hirlap" podkreśla, że zapowiedzi wet nastąpiły "po demonstracjach w ostatnich dniach oraz słowach potępienia ze strony Brukseli".
Zdaniem krytycznego wobec węgierskiego rządu dziennika "Magyar Nemzet" "to, co widzieliśmy w ostatnich dniach u naszych przyjaciół, było wskrzeszeniem i odnowieniem dziedzictwa demokratycznej opozycji".
Według "Magyar Nemzet" zapowiedź wet to "poważny zwrot w polityce wewnętrznej", gdyż Duda dotąd podpisywał wszystkie przedstawiane mu ustawy. Gazeta zauważa przy tym, że "nie jest pewne, czy weto polskiego prezydenta uspokoi wrzące emocje na ulicy".
"Oczywiście otwarte pozostaje pytanie, jakie przemiany zapowiada na głębszym poziomie ta fala protestów, ale można z niej niewątpliwie wysnuć bardzo ważną naukę. Podczas protestów do końca powiewały obok siebie flagi biało-czerwone i unijne gwiazdy. Zebrali się pod nimi liberalni hipsterzy i niegdysiejsza opozycja, ale też budzący strach, powiązani z prawicą kibole. Może był to doraźny sojusz, ale fakt, że obrona demokracji w tak widowiskowy sposób połączyła się z prounijnością, czyni mocno wątpliwym przyszły sukces obfitującej w antyunijną retorykę kampanii Kaczyńskiego" - czytamy.
Gazeta podkreśla też, że reakcje państw Grupy Wyszehradzkiej na polskie ustawy były niejednolite - podczas gdy premier Węgier Viktor Orbán stanął w weekend po stronie Polski, to czeski minister sprawiedliwości Robert Pelikan dał wyraz swojemu zaniepokojeniu w liście do polskiego odpowiednika. Orbán oświadczył, że "inkwizycyjna" kampania prowadzona przeciw Polsce przez Brukselę nie powiedzie się, bo Węgry wykorzystają każdą przewidzianą prawem możliwość w UE, by okazać solidarność z Polską.
Dziennik ocenia, że pisząc o Polsce, trudno uniknąć analogii z Węgrami, tym bardziej że Orbán obiecał bronić Polski przed UE. Jarosław Kaczyński "potrzebuje tej obrony po otrzymaniu ciosu z najmniej spodziewanej strony, z czym węgierski premier prawdopodobnie nie będzie się musiał mierzyć, sądząc po dotychczasowych przykładach" - czytamy. Według gazety wydarzenia w Polsce mogą skłonić do przemyśleń "tych, którzy próbują z daleka »bronić« Polski przed »inkwizytorską« Brukselą".
"Magyar Nemzet" zwraca też uwagę, że polskiego społeczeństwa nie poruszyły takie kwestie jak podatek od internetu czy autonomia uniwersytetów, co było w ostatnich latach powodem demonstracji na Węgrzech, tylko "znacznie bardziej abstrakcyjna, pozornie dużo mniej obecna w życiu codziennym sprawa".
Lewicowy dziennik "Nepszava" pisze zaś, że zapowiedź wet należy odczytywać różnorako, np. że Duda oddał przysługę PiS-owi, bo dał mu czas na przegrupowanie szeregów i uspokojenie nastrojów. "Wszystko wskazuje jednak na to, że Duda nie zagrał pod dyktando prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Gdyby tak było, zwróciłby się do Trybunału Konstytucyjnego. (...) To, że tego nie uczynił, świadczy, że sam Duda nie wierzy w niezależność Trybunału Konstytucyjnego" - pisze gazeta. W jej ocenie wskazuje na to również fakt, że "bardzo stronnicza państwowa telewizja TVP nie wiedziała, co począć w tej sytuacji".
Według "Nepszavy" posunięcie Dudy świadczy też o podziale w PiS na skrzydło konserwatywne i bardziej liberalne. "W każdym razie teraz pozostaje wielkie pytanie, jak zareaguje na najnowsze wyzwanie Kaczyński" - kończy gazeta.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP).
mw/ akl/ ap/ amac/
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.