Katechezy podczas ŚDM "nawróciły" biskupów, którzy musieli przemawiać przed młodzieżą - wspomina koordynator przygotowań do 12. Światowych Dni Młodzieży Paryż 1997, bp Michel Dubost, ordynariusz podparyskiej diecezji Évry– Corbeil-Essonnes.
20 lat od rozpoczęcia 12. Światowych Dni Młodzieży Paryż 1997, ówczesny koordynator przygotowań bp Michel Dubost, wspomina w wywiadzie dla dziennika "La Croix", jak spotkanie, którego znaczenia, na etapie przygotowań, nie doceniali nawet organizatorzy, przyczyniło się do duszpasterskiego ożywienia Francji i przygotowało do stawiania czoła kolejnym wyzwaniom.
- Trzeba przyznać, że nie było wielkich oczekiwań wobec tego spotkania. Niewiele osób w nie wierzyła. To jasne, że to kard. Lustiger, metropolita paryski pragnął tych Światowych Dni Młodzieży, narzucił je i odegrał wielką rolę w ich przygotowaniu - wspomina ówczesny ordynariusz polowy. Jak wyjaśnia, sceptycyzm wynikał m.in. z doświadczenia kongresu eucharystycznego w Lourdes w 1981 r., w którym wzięło udział dużo mniej osób, niż spodziewali się organizatorzy. "Niewiele osób zdawało sobie sprawę, że atmosfera się zmieniła, że [w 1997 r. - przyp. KAI] możliwe już było masowe spotkanie młodych katolików".
Pytany o to, w jaki sposób udało się przejść od obojętności do entuzjazmu, bp Dubost podkreśla kluczową rolę młodzieży z całego świata, którzy w przededniu ŚDM odwiedzili francuskie diecezje, w ramach pierwszych w historii spotkań młodych Dni w Diecezjach, tym bardziej, że kampania reklamowa promująca spotkanie młodych została zawieszona ze względu na rozwiązanie przez prezydenta Jacquesa Chiraca Zgromadzenia Narodowego w czerwcu 1997 r. i związaną z tym niepewną sytuacją dotycząca finansowania organizacji ŚDM.
"Przed ŚDM jeden z odpowiedzialnych za audycje w mediach publicznych zaśmiał mi się w twarz, mówiąc, że uda nam się zebrać maksymalnie 30 tys. osób. Przewidywaliśmy różne scenariusze dotyczące liczby uczestników. Ale mimo wszystko zabezpieczyliśmy w odpowiedniej ilości wodę i toalety na Mszę św. końcową na Longchamp,w której wzięło udział ponad milion osób" - relacjonuje hierarcha.
Jak dodaje, nie byłoby powodzenia ŚDM w Paryżu, gdyby nie wcześniejsze edycje spotkania w Santiago de Compostela (1989 r.) i w Częstochowie (1991 r.), a także determinacja kard. Lustiger.
"W kraju, w którym chrześcijanie stawali się mniejszością, chodziło o to, by dać im powód do radości z bycia chrześcijanami. Wreszcie, chodziło też o zaznaczenie roli biskupów. Katechezy ich "nawróciły, ponieważ musieli przemawiać przed młodzieżą" - mówi ordynariusz diecezji Évry– Corbeil-Essonnes w regionie paryskim.
Z perspektywy czasu ocenia, że tak duże wydarzenia mają swoją, niemałą cenę i przypomina, że ogrom spotkania nie powinien przyćmiewać jego istoty. Zachęca też, by nie skupiać się na przeszłości, ale szukać nowych pomysłów duszpasterskich, także na szczeblu międzynarodowym.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.