Ślady po polskiej historii słynnego paryskiego Hotelu Lambert, byłego czołowego ośrodka Wielkiej Emigracji, zostaną zachowane - zapewnił PAP ambasador RP w Paryżu Tomasz Orłowski, komentując piątkowe porozumienie, pozwalające na rozpoczęcie przebudowy zabytku.
W piątek w Paryżu katarski właściciel słynnej paryskiej rezydencji i stowarzyszenie Historyczny Paryż zawarli ugodę, która kładzie kres trwającemu od wielu miesięcy sporowi o kontrowersyjną przebudowę Hotelu Lambert. Przeciwko projektowi przebudowy rezydencji wystąpiło na drodze sądowej stowarzyszenie Historyczny Paryż, obawiając się zniszczenia historycznych walorów rezydencji. W tej sprawie interweniował też blisko pół rok temu u władz francuskich ambasador RP w Paryżu, by zapobiec perspektywie zniszczenia śladów polskiej przeszłości zabytku.
Proszony przez PAP o komentarz do piątkowego porozumienia, ambasador Orłowski podkreślił, że "odpowiada ono w wysokim stopniu interesom" Polski. Dodał, że w ostatnim czasie polska placówka dyplomatyczna w Paryżu otrzymała zapewnienie od wszystkich stron sporu i mediatorów na najwyższym szczeblu: ministra kultury i reprezentantów mera Paryża - że pozostałe w pałacu polskie elementy architektoniczne pozostaną w pałacu po zakończeniu jego przebudowy.
Ambasador, który oglądał niedawno wnętrza Hotelu Lambert, zauważył przy tym, że ślady po polskich właścicielach - książętach Czartoryskich nie są tam zbyt liczne. "Do piękniejszych zachowanych polskich elementów należą paradne schody oraz witraże i korytarz w stylu neogotyckim. Zawarta w piątek ugoda przewiduje zachowanie tych elementów" - podkreślił.
Prace budowlane przekształcą znacznie główne "polskie" pomieszczenie w pałacu: dawne atelier, obecnie bardzo zniszczone. Jak jednak zapewniają architekci, nieliczne istniejące do dziś dekoracje z XIX wieku mają pozostać, ukryte pod przenośnymi przepierzeniami. Pozwala to na ewentualne ich odrestaurowanie w przyszłości. W pałacu będzie można też napotkać nadal inne detale przypominające o książętach Czartoryskich: rzymskie orły, którym z ich woli w XIX wieku przydano "polską" koronę, czy wielki herb tego arystokratycznego rodu.
Francuski minister kultury Frederic Mitterrand obiecał także w ubiegłym roku ambasadorowi RP ufundowanie wkrótce tablicę pamiątkową przypominającą o polskiej historii tej rezydencji. Jak do tej pory, na murach Hotel Lambert nie widnieje żaden ślad polskiej przeszłości budynku.
Planowane przez obecnego właściciela, brata emira Kataru, gruntowne prace budowlane wywołują we Francji od wielu miesięcy ożywione polemiki. Wśród przeciwników projektu było wiele znanych osób, jak aktorka Michele Morgan, piosenkarz Georges Moustaki czy Pierre Berge (współtwórca domu mody Yves Saint Laurent). Niepokoiła ich planowana modernizacja budynku (np. instalacja w zabytkowych wnętrzach łazienek czy nowoczesnych wind), budowa podziemnego parkingu pod dziedzińcem czy naruszenie "wiszącego" ogrodu rezydencji. W dyskusjach pojawił się też argument, że przebudowa wymaże "mały kawałek Polski" w Paryżu. Pod wpływem krytyki właściciel wycofał się z najbardziej kontrowersyjnych punktów pierwotnego projektu architektów.
Położony na wyspie św. Ludwika XVII-wieczny Hotel Lambert, jedna z pereł architektury paryskiej, od połowy XIX wieku do 1975 roku należał do rodziny Czartoryskich. Potem przejęła go rodzina Rotschildów, a od kilku lat jest prywatną rezydencją rodziny emira Kataru. Ma duże znaczenie dla polskiej historii: w XIX wieku był ośrodkiem Wielkiej Emigracji i siedzibą konserwatywnego stronnictwa, które wzięło od niego imię. Na salonach tej rezydencji bywali Fryderyk Chopin, Juliusz Słowacki i Adam Mickiewicz, obok francuskich romantyków: Eugene'a Delacroix i George Sand.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.