Polscy piłkarze ręczni przegrali w Wiedniu z Chorwacją 21:24 (10:9) w półfinale mistrzostw Europy. W niedzielę podopieczni Bogdana Wenty walczyć będą z Islandią o brązowy medal.
W finale Chorwacja zmierzy się z Francją, która w pierwszym półfinale pokonała Islandię 36:28.
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Michał Jurecki 7, Bartłomiej Jaszka 3, Karol Bielecki 3, Tomasz Tłuczyński 3, Krzysztof Lijewski 2, Bartosz Jurecki 1, Mariusz Jurasik 1, Marcin Lijewski 1;
Chorwacja: Mirko Alilovic - Ivan Cupic 6, Ivano Balic 5, Domagoj Duvnjak 5, Vedran Zdrnic 2, Drago Vukovic 2, Vedran Mataija 1, Denis Buntic 1, Tonci Vancic 1, Manuel Strlek 1.
Kary: Polska - 6 minut, Chorwacja - 8 minut. Sędziowali: Kenneth Abrahamsen i Arne Kristiansen (Norwegia). Widzów 11 tys.
Chorwacja nigdy nie była dla Polaków wygodnym przeciwnikiem. Mistrzowie olimpiscy z Aten i mistrzowie świata z 2003 roku mają zdecydowanie lepszy bilans spotkań. Drużyna prowadzona przez Lino Cervara ma także na koncie srebrne medale wywalczone podczas MŚ 2005 i 2009 oraz ME 2008.
Początek meczu to uważna gra w obronie, ale też seria prostych błędów obu zespołów. Widać było zdenerwowanie po obu stronach. M.in. dwukrotnie piłkę stracił jeden z najlepszych szczypornistów świata - Ivano Balic.
Tradycyjnie mocnym punktem polskiej drużyny był bramkarz Sławomir Szmal. Dzięki jego udanym interwencjom i skutecznej grze w ataku w 12. min Polska wygrywała 5:3. Ale rywale szybko zniwelowali stratę.
W 20. min, przy stanie 7:6, filar polskiej obrony Artur Siódmiak otrzymał dwuminutową karę. Biało-czerwoni przetrzymali trudny okres i w 24. min znów prowadzili 9:7. Minutę przed końcem ten sam zawodnik ponownie powędrował na ławkę kar i musiał potem już bardzo uważać, bowiem trzecie przewinienie skutkowałoby wyrzuceniem z boiska.
Do końca pierwszej połowy toczyła się twarda gra w obronie i do szatni Polacy schodzili minimalnie prowadząc 10:9.
Druga połowa nie zaczęła się dla podopiecznych trenera Bogdana Wenty szczęśliwie. Niewykorzystany przez Tomasza Tłuczyńskiego karny i udane interwencje Mirko Alilovica podbudowały rywali. Polacy pierwszego gola po przerwie uzyskali w 35. min (Tłuczyński). W tym momencie rywale wygrywali 13:11.
Kilka nieudanych rzutów i kontrowersyjnych decyzji sędziów sprawiło, że lekka przewaga Chorwatów utrzymywała się. Trzeciego gola w tej części gry Polacy zdobyli dopiero 43. min (na 13:15 Tłuczyński z karnego). W obronie brakowało Siódmiaka, którego trener prawdopodobnie bał się wprowadzić do gry ze względu na groźbę czerwonej kartki. Wiedział, że Chorwaci to cwaniaki i zrobią wszystko, żeby polskiego obrońcę sprowokować.
Od 45. minuty zaczęło się mozolne odrabianie strat. Ale znów kilka prostych błędów i szansa dostania się do finału zaczęła się oddalać. W 50. min było 19:16 dla przeciwnika, który dwu-, trzybramkową przewagę utrzymywał do 55. minuty, kiedy to po kolejnej nieudanej akcji Polaków w ataku zwyciężali już 22:18. W tym momencie trener Wenta poprosił o czas.
Na 4 minuty przed końcem nerwowo nie wytrzymał polski szkoleniowiec, zbulwersowany krzywdzącymi jego zdaniem decyzjami sędziów. Otrzymał żółtą kartkę, a Polska straciła piłkę. Na niecałe trzy minuty gry było już 23:19 dla Chorwacji. Polacy grali do ostatniej syreny, ale strat nie zdołali odrobić. Porażka 21:24 i pozostała walka w niedzielę o godz. 15.00 z Islandią o brąz.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.