Polscy piłkarze ręczni przegrali w Wiedniu z Islandią 26:29 (10:18) w meczu o brązowy medal mistrzostw Europy.
O godz. 17.30 rozpocznie się spotkanie finałowe Francja - Chorwacja.
Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Bartosz Jurecki 4, Michał Jurecki 4, Tomasz Tłuczyński 4, Krzysztof Lijewski 3, Mateusz Jachlewski 3, Patryk Kuchczyński 2, Bartłomiej Jaszka 2, Tomasz Rosiński 2, Mariusz Jurasik 1, Marcin Lijewski 1, Karol Bielecki 0, Artur Siódmiak 0, Daniel Żółtak 0, Mariusz Jurkiewicz 0.
Islandia: Bjoergvin Gustavsson, Hreidar Gudmundsson - Gujon Valujr Sigurddsson 8, Robert Gunnarsson 6, Snorri Steinn Gudjonsson 4, Olafur Stefansson 3, Amor Atlason 3, Aron Palmarsson 2, Ingimundur Ingimundarson 2, Alexander Petersson 1, Sturla Asgeirsson 0, Oern Asgeir Hallgrimsson 0, Sverre Jakobsson 0, Vignir Svavarsson 0.
Kary: Polska - 16, Islandia - 8 minut. Sędziowali: Nordine Lazaar i Laurent Reveret (Francja). Widzów 9 tys.
Polacy przystępowali do meczu mając w pamięci bolesną porażkę z Islandią w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich i rozgoryczeni po przegranej z Chorwacją w półfinale austriackich ME. "Warto byłoby wrócić z medalem do domu" - mówili przed meczem biało-czerwoni.
O porażce zadecydowała katastrofalna w wykonaniu Polaków pierwsza połowa. Co prawda pierwszego gola meczu zdobył z karnego Tomasz Tłuczyński w 2. min, ale to było ich ostatnie prowadzenie.
Na następną bramkę trzeba było czekać do 6. minuty. Islandczycy wyrównali, a kilka sekund później już prowadzili po kontrze 2:1. W 9. min po serii prostych błędów było 4:1 dla rywala. Dopiero wtedy podopieczni trenera Bogdana Wenty zaliczyli drugie trafienie.
Początek nadal nie układał się po myśli Polaków. W 11. min już po raz drugi dwuminutową karę otrzymał Karol Bielecki i za chwilę było 2:6. Dziurawa obrona, która do tej pory była ich najmocniejszą stroną, nie stanowiła specjalnej przeszkody. Z kolei w ataku Polacy nie radzili sobie z wysuniętymi, rosłymi defensorami islandzkimi. Prowadzone środkiem akcje trafiały najczęściej na mur nie do przebycia.
W 14. min przewaga przeciwnika wzrosła do pięciu bramek (3:8), a w 18. do sześciu (5:11). Nie było dobrze. Trener Wenta poprosił o czas, dokonując jeszcze jednej próby zmobilizowania zespołu do lepszej gry. Ale widać, że nastawienie zawodników nie było takie jak w poprzednich potyczkach. Brakowało zadziorności, zmęczenie turniejem dawało o sobie znać.
Tymczasem grającym na fali szczypiornistom z Wyspy Gejzerów udawało się prawie wszystko. Ich przewaga rosła, a obrona nie popełniała błędów. W pierwszej połowie było gorzej niż na olimpiadzie w Pekinie. W 27. min Polska przegrywała 8:16, a schodząc do szatni 10:18.
Męska rozmowa w przerwie spowodowała, że w drugiej części Polacy zaczęli grać choćby o zachowanie twarzy i honorowe zakończenie mistrzostw. Zaskoczyli tym kompletnie rywali, którzy nie sądzili, że przeciwnik się podniesie. Akcje wreszcie zaczęły się zazębiać, a i Sławomir Szmal przypomniał sobie, że pretenduje do miana jednego z najlepszych bramkarzy ME.
Zanim Islandczycy zorientowali się, że trzeba dokończyć mecz, w 39. min połowa strat została zniwelowana (16:20). Dwie minuty później rzut Michała Jureckiego i 17:20. W tym momencie o czas poprosił islandzki szkoleniowiec. Ale w 42. ponownie udany rzut Jureckiego i już tylko 18:20.
Jednak reprymenda przyniosła efekt - Islandczycy zacieśnili szeregi obronne, a Polacy coraz więcej oddawali niecelnych rzutów. Z drugiej strony zaporę stanowił tylko Szmal.
W 51. min przy stanie 21:24 Mariusz Jurasik nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Później Hreidar Gudmundsson jeszcze kilka razy udanie interweniował.
Niecałe sześć minut do końca Bartosz Jurecki zmniejszył straty. Chwilę później kontra zakończona bramką Tłuczyńskiego i już tylko 25:26. W tym momencie zabrakło zimnej krwi, Polacy zgubili piłkę, za bardzo się spieszyli. Dwie minute przed końcem poślizgnął się Michał Jurecki. Półtorej minuty do końca, przy stanie 26:28 kontrę Tłuczyńskiego w ostatniej chwili przerwał obrońca. Zdaniem sędziego nie naruszając przepisów.
Jeszcze obroniony rzut Jaszki i wiadomo już było, że straty z pierwszej połowy nie zostaną odrobione. Ale przynajmniej na koniec mistrzostw Polacy pokazali, że stać ich naprawdę na piękną grę.
Na osłodę pozostał tytuł najlepszego bramkarza turnieju dla Sławomira Szmala.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.