O trzech gestach, które są jedynym sensownym rozwiązaniem w relacjach z ludźmi, których trudno kochać - także przy świątecznym stole - mówił o. Adam Szustak OP w ostatnim dniu adwentowych rekolekcji w Andrychowie.
Co się dzieje dalej? - Ewangelia mówi tak: w niedzielę po kościele - oczywiście u nich to jest sobota po szabacie - do domu przychodzi taka ekipa: Pan Jezus, Jan, Jakub, Piotr i Andrzej. Słuchajcie, co ich się tyle naszło? Jestem przekonany, że Piotr prosił: - Słuchaj Panie Jezu, mam taką drakę w domu, jak powiedziałem że za Tobą pójdę, że nie wiem co robić. Chodź ze mną - opowiadał rekolekcjonista. - Czasem warto - jak jest mało poważny konflikt - zabrać ze sobą kogoś. Wiadomo - przy gościach nie zrobi scen.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Uczestnicy trzeciego dnia rekolekcji w Andrychowie
Jezus wchodzi do domu, teściowa leży zamknięta w pokoju i się nie odzywa. - Kochani, nie znacie tego? Żona, mąż albo ktoś - w zamkniętym pokoju i się nie odzywa - zauważył o. Szustak. - Piotr jest w dość niekomfortowej sytuacji: - Pokłóciłem się z teściową, weź jej coś powiedz. Co robi Pan Jezus? Trzy rzeczy: podszedł do niej, ujął ją za rękę i ją podniósł. Te trzy rzeczy, to są trzy kroki, które każdy z nas musi się nauczyć wykonywać, jeśli chce się nauczyć kochać. Szczególnie tam, gdzie trudno kogoś kochać czy tam, gdzie kochać kogoś jest trudniej, bo jest jakiś konflikt. Na czym polegały te trzy kroki?
Podszedł do niej
Podszedł do niej znaczy - stanął nie w tym miejscu, w którym był. To znaczy w tym miejscu, w którym była ona. Jeśli chcesz się nauczyć kochać drugiego człowieka, jeśli chcesz się nauczyć rozumieć dlaczego się dzieje między wami niedobrze, to pierwsze co musisz zrobić, to bardzo trudną rzecz: stanąć w miejscu tego człowieka, zobaczyć tę sytuację z jego strony. To, co my robimy, to oczywiście mówimy: - Ale ja doskonale wiem, co tam się dzieje!
Popatrzmy - czy ta kobieta nie miała powodu do strachu, lęku, do poczucia zdrady? Ona miała absolutny powód do tego, żeby być przerażoną. Nie mówię, że miała prawo tak się zachowywać - zamknąć się i do nikogo się nie odzywać. We wszystkich kłótniach, konfliktach, trudnych miłościach, pierwsza rzecz to - tak nie robić. Popatrzeć na tę sytuację nie tylko z mojego punktu widzenia, ale popatrzeć też z drugiej strony. To jest pierwszy krok - nie mówię, że on wszystko rozwiązuje…
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.