Co najmniej siedem osób straciło życie wskutek największej od 1993 roku nawałnicy, która w nocy z piątku na sobotę przeszła przez Maderę. W Funchal, stolicy portugalskiej wyspy, ulewa i gwałtowna wichura trwały również w sobotę.
Jedna z ofiar nawałnicy, kobieta, zginęła pod szczątkami dachu jej domu, który częściowo się zawalił; inna kobieta utonęła w potoku, w który zamieniła się główna ulica Funchal.
Lotnisko międzynarodowe na wyspie, położonej o 900 km na południowy zachód od Portugalii i 500 km od wybrzeża Afryki, zostało zamknięte dla ruchu. Władze lokalne i policja wezwały mieszkańców Madery, aby nie opuszczali domów. Poinformowały, że komunikacja między Funchal a innymi miastami wyspy została przerwana.
Premier Portugalii Jose Socrates zadeklarował solidarność z mieszkańcami Madery i zapowiedział, że jak tylko będzie możliwe lądowanie na wyspie, uda się tam minister spraw wewnętrznych Rui Pereira, aby osobiście pokierować akcją pomocy dla ludności.
Lizboński dziennik "Publico" napisał w sobotę w swym wydaniu elektronicznym, że dwa potoki górskie płynące przez ponad stutysięczne miasto zagroziły handlowej dzielnicy. Ewakuowano klientów i personel centrów handlowych Dolce Vita i Anadia. Zawalił się jeden z mostów.
Według gazety, "winę za dramatyczną sytuację w Funchal ponosi zwężenie i wybetonowanie koryta rzeki w celu pozyskania terenu dla poszerzenia ulic i pod nowe budynki".
Jeszcze większe szkody nawałnica wyrządziła w leżącym o 12 kilometrów na zachód od Funchal portowym miasteczku Ribeira Brava (po polsku - Rwący Potok). Przepływający przez nie strumień wystąpił z brzegów i zniszczył mosty.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.