Drodzy i szanowni Czytelnicy, tym razem będzie trochę osobiście i nieco podniośle. A to dlatego, że w tym miejscu piszę po raz pierwszy. Z tym numerem rozpoczynam moją pracę w „Gościu Niedzielnym”. I mam ogromną potrzebę przekazania słów wdzięczności.
Tak, parafrazuję, a właściwie powielam początek poprzedniego felietonu wstępnego autorstwa mojego starszego kolegi i jednocześnie współbrata w kapłaństwie, ks. Marka Gancarczyka, któremu winien jestem wdzięczność za życzliwość, z jaką przyjął mnie u progu nowej rzeczywistości. Jemu doskonale znanej. Przede mną otwartej i nowej. Czy można w jakikolwiek sposób streścić kilkanaście lat, które wobec zupełnie nowych wyzwań okazały się tak owocne, treściwe i budujące? Nie potrafię tego zrobić, mam więc nadzieję, że chociaż po części uda się to Andrzejowi Grajewskiemu podsumowującemu ten okres w bieżącym numerze (ss. 28–30). Bardzo jednak pragnę, by słowo „wdzięczność” wybrzmiało i wpisało się w ogrom wysiłku, właściwie nie do wymierzenia ludzkimi kategoriami sukcesu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.