Koreańczycy mają wystawić na Olimpiadzie wspólną drużynę hokejową kobiet. Gdyby kiedyś zdecydowali się stworzyć wspólne państwo, to staliby się mocarstwem.
Na ceremonii otwarcia igrzysk w Pjongczangu reprezentacje obu Korei będą maszerować pod wspólną flagą. Co więcej, dwie Koree wystawią wspólną drużynę hokejową kobiet. Po latach bardzo napiętych stosunków jest to pewien gest odprężenia. Do porozumienia, a tym bardziej do zjednoczenia jest jednak bardzo daleko. Dość powiedzieć, że te dwa kraje wzajemnie się nie uznają. Gdyby jednak w końcu do zjednoczenia doszło, nowe państwo z północnokoreańską armią i południowokoreańską technologią byłoby mocarstwem nie tylko na poziomie regionalnym, ale i światowym.
Dzisiaj zjednoczenie jest trudno wyobrażalne. W Północnej Korei wciąż panuje komunizm i to ten bliższy maoizmowi niż współczesnemu komunizmowi chińskiemu. Korea Południowa jest państwem demokratycznym, z doskonale funkcjonującą gospodarką rynkową. Powtórzenie wariantu niemieckiego nie jest możliwe. Naprawa gospodarki północnokoreańskiej byłaby zbyt dużym obciążeniem dla Południa. W grę wchodzą tylko stopniowe reformy na północy, najlepiej rozpoczęte od wprowadzania wolnego rynku.
Znając przedsiębiorczość Azjatów, liberalizacja gospodarki w Korei Północnej mogłaby dać piorunujące efekty. Koreańczycy z północy mogliby przejść podobną drogę co ich bracia z południa. A przecież Korea Południowa jest dzisiaj ekonomiczną i technologiczną potęgą. Gdyby jej potencjał został połączony z potencjałem Północy, zwłaszcza tym militarnym, taka zjednoczona Korea stałaby się znaczącym graczem na świecie. Zwłaszcza, że zniknęłoby poważne zagrożenie, zmuszające do ciągłego pozostawania w pogotowiu wojennym. Rozluźniłyby się też więzi koreańskich zależności zagranicznych, co dałoby większe pole dla polityki zagranicznej.
Już dziś połączone potencjały obu Korei wyglądałyby imponująco. Zjednoczona Korea miałaby ponad 75 milionów mieszkańców. Trudno jest policzyć wspólne PKB, gdyż Północ nie prezentuje oficjalnych danych statystycznych. Gdyby jednak przyjąć obliczenia południowokoreańskich ekonomistów, zjednoczona Korea znalazłaby się w gronie 10 największych gospodarek świata. Łatwiejszy do policzenia jest wspólny potencjał sportowy. Gdyby obie Koree wystawiły na ostatnich igrzyskach wspólną reprezentacje, zgarnęłyby 28 medali i zajęłyby 7 miejsce w klasyfikacji medalowej.
Pozbawiona okowów komunizmu Korea Północna mogłaby też być dobrym polem do ewangelizacji. Dobrym przykładem jest właśnie Korea Południowa. Jeszcze u zarania niepodległości w tym kraju mieszkało zaledwie 2 proc. chrześcijan. Dzisiaj wiarę w Chrystusa deklaruje prawie co trzeci Koreańczyk z południa. Już dzisiaj na Półwyspie Koreańskim samych katolików żyje prawie 4 miliony. Rezygnacja przez reżim w Pjongjangu z brutalnej, państwowej ateizacji mogłaby tę liczbę znacząco zwiększyć.
Porównując potencjały Północnej i Południowej Korei jasny staje się fakt, że olbrzymią pracę mają do wykonania Koreańczycy z Północy. Jeśli miałoby kiedyś dojść do zjednoczenia półwyspu, to jego północna część musiałaby się zdemokratyzować i zliberalizować. Patrząc jednak na przykład Chin, większy zakres wolności również dla mieszkańców państwa Kimów mógłby spowodować naprawdę szybki wzrost gospodarczy. Do stopniowego reformowania Korei Północnej w końcu kiedyś dojdzie. W końcu nawet północnokoreańscy komuniści muszą patrzeć z zazdrością na sukcesy swoich sąsiadów. A takie zmiany mogą zbliżyć do siebie dwie Koree.
Zjednoczenie Korei wymagałoby bardzo wielu trudnych zmian. Jeśli jednak udałoby się ich dokonać, i do zjednoczenia Korei w końcu by doszło, pojawiłaby się całkiem nowa sytuacja. Musimy pamiętać, że takie państwo będzie dysponować nie tylko zaawansowaną technologią, prawie 80 milionami zdolnych i pracowitych obywateli, ale i prawdopodobnie olbrzymią armią i arsenałem atomowym odziedziczonym po reżimie Kimów. Możemy więc się przygotowywać na narodziny nowego, koreańskiego mocarstwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.