Komisja Europejska ponownie wezwała we wtorek Turcję do respektowania dobrosąsiedzkich relacji z państwami unijnymi i unikania wszelkich działań przeciwko nim. Z kolei NATO zaapelowało do Ankary o proporcjonalne działania w Syrii.
Oświadczenie Komisji to reakcja na napięcia pomiędzy Turcją i Cyprem oraz Grecją. We wtorek prezydent Recep Tayyip Erdogan ostrzegł te dwa kraje unijne i międzynarodowe firmy prowadzące poszukiwania podmorskich złóż gazu na Morzu Śródziemnym, by "nie posunęły się za daleko" i nie naruszały tureckich praw.
Kilkanaście godzin wcześniej okręt patrolowy tureckiej straży przybrzeżnej staranował łódź greckiej straży przybrzeżnej w pobliżu skalistej wysepki Imia (po turecku Kardak) w południowo-wschodniej części Morza Egejskiego.
"Uważnie obserwujemy te wydarzenia. (...) Powtarzamy, że Turcja powinna unikać wszelkich gróźb czy działań skierowanych przeciwko krajom członkowskim, gdyż działania te niszczą dobre stosunki sąsiedzkie i pokojowy sposób rozwiązywania sporów" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas.
Jak zaznaczył, KE zwraca uwagę na konieczność zachowania suwerenności państw członkowskich na ich wodach terytorialnych i w przestrzeni powietrznej. "Powinno się unikać negatywnych oświadczeń, które nadwyrężają dobrosąsiedzkie stosunki, zwłaszcza w kontekście naszej drogi do Warny" - zaznaczył Schinas.
Mimo napiętych relacji Brukseli i innych unijnych stolic z Ankarą 26 marca w bułgarskim czarnomorskim mieście Warna dojdzie do szczytu UE-Turcja z udziałem Erdogana, szefa KE Jean-Claude'a Junckera, przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska oraz premiera Bułgarii Bojko Borisowa.
Erdogan kierował we wtorek bardzo ostre słowa pod adresem władz Cypru w związku z poszukiwaniami podmorskich złóż gazu niedaleko od granicy zamieszkanej przez cypryjskich Turków Republiki Tureckiej Cypru Północnego. Tureckie okręty zablokowały dostęp do tych złóż. Erdogan porównał działania wokół Cypru i na Morzu Egejskim do operacji wojskowej w Afrinie na północnym zachodzie Syrii. "Nasze okręty wojenne i nasze siły powietrzne z bliska śledzą sytuację, by przeprowadzić dowolną interwencję" - powiedział turecki przywódca.
Tymczasem sekretarz generalny NATO Jeans Stoltenberg powiedział we wtorek w Brukseli, że oczekuje, iż Turcja w dalszym ciągu będzie przekazywała informacje sojusznikom w sprawie operacji militarnej przeciwko kurdyjskiej milicji w Syrii o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG).
"Turcja ma uzasadnione obawy dotyczące bezpieczeństwa. Żaden z sojuszników NATO nie doświadczył więcej ataków terrorystycznych niż Turcja, dlatego ma prawo zająć się tymi obawami, ale powinna to robić w proporcjonalny i wyważony sposób" - oświadczył Stoltenberg.
Turcja przekazała w ostatnim tygodniu NATO informacje ws. operacji "Gałązka Oliwna". Z poniedziałkowych danych wynika, że w wyniku inwazji na Afrin zginęło już ponad 400 osób.
Ankara postrzega YPG jako syryjskie ramię zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która zarówno przez tureckie, jak i amerykańskie władze uważana jest za ugrupowanie terrorystyczne; jednak YPG kieruje arabsko-kurdyjską koalicją o nazwie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), która była dotąd głównym sojusznikiem koalicji pod wodzą USA w wojnie z IS w Syrii.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.