Rozmowy zespołu ds. dialogu prawno-historycznego w Izraelu są sygnałem, że sprawy zmierzają w dobrym kierunku; obie strony poważnie podchodzą do problemu i przyszłości relacji między naszymi krajami - powiedzieli PAP eksperci B. Wildstein, A. Hofman i Ł. Jasina.
Zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem "może być bardzo zadowolony z efektów rozmów, chociaż z drugiej strony, można powiedzieć, że paradoksalnie - tych efektów jeszcze nie ma. Chodzi o to by zacząć dialog i tłumaczyć sobie wzajemnie swoje racje" - powiedział PAP w piątek członek zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem Bronisław Wildstein.
"Sądziłem, że na spotkaniu będzie większe napięcie, ale tak nie było. Padły oczywiście zarzuty, że to prawo może być źle wykorzystywane i służyć jako cenzura badań naukowych. Prawnicy naszego zespołu pokazywali stronie izraelskiej, że jest to prawo bardzo podobne do izraelskiego prawa ścigającego kłamstwo oświęcimskie. Nasze argumenty były przyjmowane. Miałem wrażenie, że obie strony się słuchały. To jest rzecz podstawowa" - podkreślił Wildstein.
"W ustawie jest paragraf, który mówi o tym, że ewentualna penalizacja nie dotyczy ani badań naukowych, ani działalności artystycznej. Strona izraelska obawiała się takiej presji; presji ze strony ustawy, jakiejś formy zastraszania naukowców, którzy chcieliby podjąć tematy drażliwe historycznie. To jest absolutnie na wyrost, co zresztą tłumaczyli członkowie naszego zespołu, choćby prof. Berendt, który zajmuje się kwestiami polsko-żydowskimi z okresu II wojny światowej i jest chyba najwybitniejszym specjalistą w tej dziedzinie" - podkreślił.
Bronisław Wildstein zwrócił uwagę, że "obawy strona izraelska miała dlatego, że takie sygnały pojawiały się z Polski (dot. blokowania badań historycznych - PAP)". "Oni otrzymywali z Polski takie interpretacje, które w zasadzie nie były interpretacjami tylko mistyfikacjami - jakoby ta ustawa stanowiła +kaganiec+ dla badań naukowych dotyczących tego typu problemów" - zaznaczył. "Prawnicy tłumaczyli te wszystkie dwuznaczności i wątpliwości" - dodał.
Fakt zaistnienia kryzysu wokół nowelizacji ustawy o IPN wg Wildsteina wiąże się "z pewnym brakiem zrozumienia obu stron". "Reakcja ze strony izraelskiej była bardzo gwałtowna, ale taka sama była odpowiedź strony polskiej, która wdała się w niepotrzebne starcie. Zamiast tłumaczenia, wdaliśmy się w wymianę ciosów. Zupełnie bez sensu" - wyjaśnił członek zespołu ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem.
Zdaniem Wildsteina "strona izraelska ma fundamentalny problem, ponieważ te pokolenia, które pamiętają okupację niemiecką w Polsce, już w dużej mierze odeszły". Przypomniał, że w większości "zostali ludzie, którzy nie mają takich doświadczeń i wiedzy. Są kształtowani przez fałszywy obraz. Podstawowym czynnikiem tego procesu jest to, że myśmy nie opowiedzieli sobie własnej historii w Polsce, a tym bardziej na forum międzynarodowym" - dodał.
"Trzeba naprostowywać bardzo dużo rzeczy: obraz Polski, i obraz tego jak Polska wyglądała w czasie okupacji, i co to znaczyło. To wszystko musi być znane w Izraelu, żeby tamto społeczeństwo potrafiło zrozumieć nasze reakcje - podkreślił.
W jego ocenie "ostatnio słyszymy jakieś absurdalne tezy, wypowiadane przez ludzi zajmującymi się tymi problemami, ale wygląda na to, że nie tyle co badają, co chcą rzucać oskarżenia - jak Jan Grabowski. Nie mówi on wprost, ale ludzie z nim związani mówią o jakiś 200 tysiącach Żydów zamordowanych przez Polaków, jakoby odwołując się do stwierdzeń Szymona Datnera, które nigdy takie nie były" - powiedział Wildstein.
Według Artura Hofmana z Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce (TSKŻ) rozmowy pomiędzy zespołami "są +pierwszymi jaskółkami+ zwiastującymi, że sprawy zmierzają w dobrym kierunku".
"Jeśli prowadzi się rozmowy to intencją obu stron jest rozwiązanie konfliktu" - powiedział PAP przewodniczący TSKŻ Artur Hofman.
Według niego "prowadzenie dialogu jest bardzo pozytywnym znakiem i sygnałem, że sytuacja może się zmienić". Przewodniczący TSKŻ zaznaczył jednoczenie, że "z wypowiedzi członków zespołu (ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem - PAP) wynika, że przed nami jeszcze długa droga. To nie jest rzecz, którą się załatwi w kilka godzin czy kilka dni, tylko potrzeba na to czasu. Wydaje mi się, że są pod tym względem rozsądni; wiedzą, że dla osiągnięcia pozytywnego rezultatu potrzebny jest dłuższy dialog" - ocenił Hofman.
"Mam nadzieję, że rozmowy będą dalej prowadzone, a intencje - zwłaszcza strony izraelskiej - będą zmierzały ku rozwiązaniu tego nabrzmiałego problemu" - dodał.
W ocenie analityka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Łukasza Jasiny "obecny kryzys jest kryzysem w relacjach dotyczących polityki historycznej pomiędzy dwoma krajami". "To trzeba bardzo mocno zaznaczyć. Nie jesteśmy w tej chwili wstanie ocenić jak to w ogóle rzutuje na całość polsko-izraelskich stosunków więc raczej określam to tylko jako kryzys historyczny" - podkreślił.
"W obecnej sytuacji, po kilku tygodniach trwania tego kryzysu, trzeba powiedzieć, że każdy sposób na jego rozładowanie jest dobry. Prowadzone rozmowy dowodzą, że obydwie strony podchodzą niezwykle poważnie - zarówno do problemu, jak i przyszłości relacji między naszymi krajami" - ocenił w rozmowie z PAP Jasina.
Analityk PISM zwrócił uwagę, że rozmowy w Izraelu odbyły się "pod przewodnictwem urzędników na wysokim szczeblu - polskiego wiceministra spraw zagranicznych i dyrektora generalnego izraelskiego MSZ". Dodał, że "to, że wielu spraw załatwić się nie udało, to nie jest sprawa w tym momencie najważniejsza. Przed nami kolejne spotkania, ciąg dalszy dialogu. Przed nami także, bardzo ważne decyzje, które zostaną podjęte w Polsce - pamiętajmy, że wszyscy czekamy na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego dot. wniosku prezydenckiego i ewentualnej niekonstytucyjności kilku artykułów tej nowelizacji" - przypomniał.
"Pamiętajmy, że jednak zmniejszyła się ilość pewnej krytyki. Słabsze są ataki na Polskę ze strony premiera Netanjahu. Jest lepiej niż było - mam wrażenie, że wszyscy zdajemy sobie sprawę jak ważny jest to problem i dlatego należy go rozwiązać jak najszybciej" - dodał Jasina.
Zespoły, polski i izraelski, powstały zgodnie z ustaleniami, jakie zapadły w rozmowie szefa polskiego rządu Mateusza Morawieckiego z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, do której doszło w związku z sytuacją powstałą wokół nowelizacji ustawy o IPN.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.