Polska pokonała Koreę w meczu, w którym padło aż 5 goli, a emocje sięgały zenitu aż do ostatnich chwil.
Po 8 i pół roku reprezentacja Polski w piłce nożnej wróciła na pięknie przebudowany Stadion Śląski. Przy pełnych trybunach, w obecności ponad 55 tysięcy kibiców Biało-czerwoni rozegrali emocjonujący mecz. Pierwsza połowa przebiegała pod ich dyktando. Przewaga w posiadaniu piłki była ogromna. Polacy ok 30 minuty mieli w tym elemencie gry przewagę 65 proc. do 35 proc. To znalazło odbicie w wyniku 2:0 do przerwy. Pierwszą bramkę w 32 min. zdobył (po asyście Grosickiego) Robert Lewandowski. Gola do szatni strzelił Kamil Grosicki w 45 min. Nie znaczy to, że Koreańczycy nie mieli swoich szans. Wojciech Szczęsny zatrzymał między innymi niebezpieczną sytuację sam na sam.
Po przerwie obraz gry zmienił się bardzo. Z boiska zeszli Lewandowski, Piszczek i Szczęsny. Grę w tej części meczu prowadzili rywale i chociaż przez długi czas nie przynosiło to efektu bramkowego, to tylko dlatego, że bezbłędnie bronił Łukasz Skorupski. Bezbłędnie do 86 minuty. Wtedy rozpoczął się horror. Najpierw zza pola karnego, płaskim strzałem tuż obok słupka kontaktowego gola zdobył Ch. Lee. Minutę później 55 tysięcy kibiców zadrżało, gdy w zamieszaniu w polskim polu karnym do pustej bramki trafił Hwang, doprowadzając do remisu.
Kiedy wydawało się, że wygrana wymknęła się Polakom z rąk pięknym strzałem zza linii pola karnego S. Kima pokonał Piotr Zieliński i ustalił wynik meczu na 3: dla Biało-czerwonych.
Powrót reprezentacji Polski na wyremontowany Stadion Śląski emocjonujący i udany. Polska-Korea Południowa 3:2!
Przeczytaj relację minuta po minucie: Biało-Czerwoni wracają do "Kotła Czarownic"!
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.