Ataki bombowe na trzy kościoły w indonezyjskiej Surabai, w których zginęło w niedzielę co najmniej 13 osób, a 40 zostało rannych, przeprowadziła sześcioosobowa rodzina pod wpływem ideologii Państwa Islamskiego (IS) - podały lokalne władze.
Do tych samobójczych zamachów za pośrednictwem propagandowej dżihadystycznej agencji Amak przyznało się IS.
Jak przekazał rzecznik policji Frans Barunga Mangera, ojciec rodziny wjechał samochodem z ładunkami wybuchowymi w bramę przed kościołem pod wezwaniem Marii Panny. Jego żona i dwójka dzieci przeprowadziła zamach na drugi z kościołów. Trzeci zaatakowała dwójka pozostałych dzieci.
Według informacji policji, dzieci były w wieku 18, 16, 12 i 9 lat.
Seria ataków na kościoły w Surabai była prawdopodobnie dziełem organizacji Jemaah Ansharut Daulah (JAD), która podporządkowała się IS - powiedział rzecznik indonezyjskich służb wywiadowczych Wawan Purwanto w telewizji Metro.
Prezydent Indonezji Joko Widodo stwierdził w niedzielę, że samobójcze zamachy były "barbarzyńskie i poza granicami człowieczeństwa".
Ataki przeprowadzono wkrótce po tym, jak policja stłumiła rozruchy w jednym z zakładów penitencjarnych w pobliżu Dżakarty, w których zginęło pięć osób. Do wszczęcia rozruchów przyznało się wtedy tzw. IS.
Indonezyjskie władze rozpoczęły walkę z dżihadystami po tym jak związani z Al-Kaidą zamachowcy dokonali w 2002 r. serii ataków bombowych na popularnej wśród turystów wyspie Bali zabijając 202 osoby.
260-milionowa Indonezja jest największym na świecie państwem z większością muzułmańską (ok. 90 proc.). Są tu jednak także mniejszości chrześcijańskie, hinduistyczne i buddyjskie. W ostatnich latach następuje wyraźny wzrost nietolerancji religijnej i konfliktów na tle wyznaniowych, których ofiarą padają członkowie mniejszości.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.