Jeden z ostatnich spadkobierców żywieckiego Zamku Habsburgów, książę Karol Stefan Habsburg, zmarł wczoraj w Szwecji. Miał 96 lat.
Urodzony 29 października 1921 r. niedaleko Krakowa, był synem arcyksięcia Karola Olbrachta Habsburga i jego żony, szwedzkiej księżnej Alicji Ankarcrony.
Arcyksiążę był ostatnim właścicielem rodowych dóbr na Żywiecczyźnie, a jego syn, książę Karol Stefan, oraz córki Maria Krystyna i Renata dzieciństwo spędzili w Żywcu. Ze względu na przywiązanie do polskości i odmowę podpisania volkslisty przez arcyksięcia, pułkownika Wojska Polskiego, a także zaangażowanie w antyhitlerowską konspirację jego małżonki, oboje byli represjonowani przez Niemców, a ich posiadłości, w tym Zamek i żywiecki browar zarekwirowano. Arcyksiążę był więziony prawie całą wojnę, co odbiło się na jego zdrowiu. W 1946 r. wyjechał na leczenie do Szwecji. Tam zmarł w 1951 r.
Szykany spotkały rodzinę już po wojnie także ze strony władz komunistycznych. Otrzymali zakaz powrotu do Żywca i mieszkali tymczasowo w Krakowie, skąd w 1951 r. wyjechali do Szwecji na pogrzeb arcyksięcia. Tam też został na stałe książę Karol Stefan. Wówczas polskie władze odebrały im polskie obywatelstwo.
Jego siostra została bezpaństwowcem i doczekała przywrócenia jej obywatelstwa polskiego w 1993 r. Odwiedzała odtąd często rodzinne strony, a w 2001 r. została w Żywcu już na stale, zajmując nieduże mieszkanie w dawnym pałacu Habsburgów. Po śmierci w 2012 r. została pochowana w krypcie rodowej Habsburgów w żywieckiej konkatedrze. Obecnie z rodzeństwa żyje jeszcze tylko Renata Habsburg-Lorena de Zulueta, która mieszka w Madrycie.
Książę Karol Stefan chętnie odwiedzał miasto swojego dzieciństwa i interesował się jego rozwojem. Jak zapewnił burmistrz Antoni Szlagor, na ostatnim pożegnaniu księcia w Szwecji nie zabraknie przedstawicieli Żywca.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.