Kościół irlandzki nie otworzył się na ruchy odnowy wiary - mówi polski werbista o. Bartłomiej Parys. I dodaje przestrogę dla Kościoła w Polsce: w razie kryzysu katolicyzm kulturowy nie jest w stanie utrzymać ludzi przy Kościele.
Zdecydowaną większość rozpoczynającej się w sobotę wizyty apostolskiej Franciszek spędzi w Dublinie. Żyje tam jedna trzecia irlandzkiej populacji. Zarazem jest to jednak najbardziej zlaicyzowana część Zielonej Wyspy. Najżywsze ośrodki katolickiej wiary pozostały na prowincji, w regionach wiejskich. Jak zauważa posługujący od 7 lat w Irlandii o. Bartłomiej Parys SVD, to właśnie tam znajdziemy jeszcze obraz Kościoła, który jest podobny do tego, co znamy z Polski.
Polski werbista zastrzega jednak, że katolicka Irlandia tylko pod pewnymi względami podobna jest do katolickiej Polski.
- Na pewno i w przypadku Polski i w przypadku Irlandii nie można zdefiniować narodu, jeśli się pominie kulturotwórczą i narodotwórczą rolę wiary – powiedział Radiu Watykańskiemu o. Parys. – Natomiast Polska na pewno różni się od Irlandii tym, że Kościół w Polsce, zwłaszcza po wojnie musiał istnieć w przestrzeni, która nie ułatwiała mu życia. Wbrew pozorom to był czynnik, który pomógł się otworzyć na pewne procesy. Na pewno Kościół w Polsce bardziej otworzył się po Soborze [Watykańskim II] na ruchy odnowy Kościoła, życia chrześcijańskiego, osobistej relacji z Chrystusem, żywej relacji do sakramentów. To oczywiście nie oznacza, że tego wcześniej nie było, natomiast Polska się bardziej otworzyła na ten powiew Ducha, który dostrzegał też Jan Paweł II. W Polsce też na pewno mamy jeszcze w dużej mierze do czynienia z katolicyzmem kulturowym. Przestroga dla nas jest taka, że na dłuższą metę, gdyby Kościół w Polsce czekał jakiś kryzys, to ten katolicyzm kulturowy nie jest w stanie utrzymać ludzi przy Kościele.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.