Wydarzenie odbyło się w ramach IX Światowego Spotkania Rodzin w Dublinie w dniach 21-24 sierpnia. Uczestniczyło w nim około 37 tys. osób ze 116 państw, w tym 6,5 tys. poniżej 18. roku życia.
Rodziny a najsłabsi
Podczas kongresu głos zabrał także chory na zespół Downa specjalista od marketingu Michael Gannon. Wziął on udział w panelu poświęconym wspieraniu rodzin ze specjalnymi potrzebami. Przyznał, że większość rodziców ogarnia smutek, gdy rodzi się im dziecko z zespołem Downa. - Moi rodzice i dziadkowie wierzyli, że Pan zatroszczy się o mnie i da im siłę do zrobienia dla mnie wszystkiego co najlepsze - wyznał mężczyzna. Opowiadał, że w domu nauczył się modlić, co uświadamia mu obecność Boga, który mu pomaga. Gannon jest zaangażowany w życie swoje parafii. Napisał także dwie książki.
Reprezentujący wspólnotę Arki Tim Kearney z USA zwrócił uwagę, że osoby z potrzebami specjalnymi mogą inspirować zdrowych. Ludzie z niepełnosprawnością intelektualną potrzebują relacji i przyjaźni „tak samo, jeśli nie bardziej”, jak leczenia. Jednak dla ich rozwoju konieczne jest środowisko (rodzina, sąsiedztwo, parafia), w którym ich przyjaźń i „dary serca” są zauważone.
Marian i Vincent Bradley z Irlandii Północnej mówili o tym, jak zmienia się życie całej rodziny, gdy rodzi się w niej chore dziecko, „z potrzebami specjalnymi”. - Zaczęło się nasze nowe życie, złożone z bólu, strat i wyzwań. Inna i samotna droga, przebywana razem z nielicznymi ludźmi, którzy postanowili stać u naszego boku - opowiadali rodzice, wspominając o rezygnacji z kariery zawodowej, niemożliwości wyjazdu na wakacje czy wyjścia na kolację do restauracji, a nawet zaplanowania czegokolwiek. Wielką pomocą była lektura Biblii i zapewnienie Jezusa: „Nie lękajcie się, wierzcie we Mnie”, które towarzyszy im każdego dnia. Rodzice zrozumieli, że powinni edukować ludzi wokół, jak wygląda życie chorych. Zaczęli więc w parafii organizować nabożeństwa dla chorych dzieci. Jednocześnie przyznali, że obok zmęczenia w ich życiu jest też wiele radości i miłości, bo wokół córki całkowicie zależnej od opieki toczy się życie całej rodziny, której ona stanowi centrum. Prawdziwymi bohaterami są dwaj starsi bracia dziewczynki, którzy pomagają rodzicom w zajmowaniu się nią. - Widzimy, jak świat się zmienia z powodu jej obecności - oświadczyli rodzice. Dali też wyraz trosce o przyszłość córki po ich śmierci, ale złożyli wszystko w ręce Boga, który „jest Ojcem [ich] rodziny”.
Radość i wyrzeczenia
- To w rodzinie otrzymujemy życie. To tam uczymy się dzielić się, cieszyć i cierpieć, doświadczać choroby i stawiać czoła śmierci, w tej szkole człowieczeństwa coraz bardziej bogatego i pełnego. Miłość czyni ją najbardziej konkretną spośród utopii - mówili Anna i Alberto Friso z ruchu Focolari. Powoływali się na doświadczenia tych, którzy nie wycofali się w obliczu choroby Alzheimera u bliskiej osoby czy w obliczu „upokorzenia zdradą”; rodzin, które adoptują niepełnosprawne dzieci, biorą do siebie starych rodziców albo córkę, która zaszła ciążę, otwierają swe domy dla migrantów, współpracują w wyrwaniu dziecka z uzależnienia. Państwo Friso wyznali, że w ciągu ponad 50 lat małżeństwa musieli „nauczyć się poznawać się i ufać sobie nawzajem, przyjmować innych, mieć nadzieję, cierpieć i walczyć”. - Płakaliśmy i świętowaliśmy, doświadczając, że najważniejsza jest miłość - stwierdzili włoscy małżonkowie.
W podobnym duchu wypowiedzieli się Verónica i José Luis Villaseñor. - Małżeństwo jest kombinacją radości i wyrzeczeń, napięć i wypoczynku, cierpienia i wyzwolenia, zadowolenia i dążeń, trudu i wesela. Żadna rodzina nie jest doskonała, wymaga stopniowego dojrzewania swej zdolności do kochania - mówili małżonkowie z Meksyku, których rodzina jest wielodzietna, a dwoje dzieci zginęło w wypadku samochodowym. Dzieląc się własnym doświadczeniem, stwierdzili, że „kiedy para małżeńska skupia się na wychowywaniu dzieci i troszczy się o przekazywanie wiary i o formację etyczną, dzieci uczą się żyć z większym poczuciem bezpieczeństwa, zgodnie i są bardziej szczęśliwe”.
Na kongresie nie zabrakło też troski o rodziny bezdomne. - Bezdomni stanowią niewidzialny świat z powodu obojętności, jaka ich otacza, populację żyjącą na marginesie naszych miast, często wręcz na progu naszych domów. Odmawia się im najbardziej elementarnych praw - wyliczała Maria Mercedes Rossi z włoskiej Wspólnoty Papieża Jana XXIII. Powołując się na dane ONZ, poinformowała, że na świecie jest około 100 mln bezdomnych, a 1,6 mld ludzi nie ma odpowiedniego mieszkania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...