Do 400 wzrosła liczba zabitych w trzęsieniu ziemi, do którego doszło w środę rano w prowincji Qinghai w północno-zachodnich Chinach, na Wyżynie Tybetańskiej - poinformowała miejscowa telewizja.
Ponad 8 tys. ludzi zostało rannych.
Trzęsienie ziemi o sile 7,1 w skali Richtera nawiedziło w środę rano płaskowyż tybetański na zachodzie Chin, w tym prowincję Qinghai - poinformował amerykański Instytut Geofizyczny (USGS).
Liczba zabitych i rannych może wzrosnąć. Wiele ofiar wciąż znajduje się pod gruzami. "Większość domów zostało zniszczonych. Szukamy ofiar" - relacjonował przedstawiciel centrum działań antykryzysowych z okręgu Yushu. W mieście Jiegu - według chińskiego radia - zniszczonych jest 80-90 proc. domów; panuje tam chaos. Z sąsiednich regionów wysłano ekipy poszukiwawcze i środki pomocowe. Rząd w Pekinie zamierza wysłać 5 tys. namiotów i koce.
Płaskowyż tybetański jest rejonem aktywnym sejsmicznie. W 2008 r. trzęsienie ziemi o sile 7,9 st. spowodowało prawie 90 tys. ofiar śmiertelnych.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.