Przed sądem w Ratyzbonie, w Bawarii, rozpoczął się w piątek proces oskarżonego o kłamstwo oświęcimskie brytyjskiego biskupa lefebrysty Richarda Williamsona. On sam nie pojawił się jednak na rozprawie.
Sprawa dotyczy wywiadu, którego 70-letni dziś duchowny udzielił półtora roku temu szwedzkiej telewizji. Podał on w wątpliwość, że w hitlerowskich obozach koncentracyjnych istniały komory gazowe i dodał, że naziści wymordowali nie sześć milionów Żydów, lecz 200-300 tys. Rozmowę tę nagrano w Zaitzkofen koło Ratyzbony.
W zeszłym roku Williamson został ukarany za swą wypowiedź grzywną w wys. 12 tys. euro. Jego adwokat Matthias Lossmann złożył protest wobec tej decyzji, dlatego doszło do procesu.
Do skandalu wokół brytyjskiego duchownego doszło w styczniu 2009 r., gdy papież Benedykt XVI zdjął ekskomunikę z czterech biskupów lefebrystów, w tym negacjonisty Williamsona. Treść wywiadu, w którym kwestionował on zbrodnię Holokaustu, była już wówczas znana, dlatego decyzja papieża o zdjęciu ekskomuniki została ostro skrytykowana.
Według mediów nieobecność Williamsona na piątkowej rozprawie w Ratyzbonie to skutek nacisków jego zwierzchników z Bractwa św. Piusa X, którzy mieli mu zabronić publicznych wypowiedzi.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.