Oni są członkami Kościoła, oni mają prawo do tego, aby być słuchani, i o to chodzi. Trzeba posłuchać młodego człowieka: czym on żyje, jaka jest jego sytuacja wewnętrzna - mówił RAdiu Watykańskiemu metropolita mińsko-mohylewski.
- Księże Arcybiskupie co było najważniejszego w ciągu tych pierwszych synodalnych spotkań?
Abp Kondrusiewicz: Zacznę z humorem. Mamy tutaj windę, ale chodzimy po schodach, bo jesteśmy młodzi (śmiech), gdyż jest to synod o młodzieży. Ojciec Święty w homilii na otwarcie synodu wyraźnie wezwał biskupów, aby złamać te bariery, które może dzielą Kościół, dzielą nas biskupów, dzielą kapłanów, osoby duchowne od młodych ludzi. Oni są członkami Kościoła, oni mają prawo do tego, aby być słuchani, i o to chodzi. Musimy przede wszystkim słuchać ich, bo można narzucić jakieś stereotypy pasterskie nie wiedząc, o co chodzi. Lekarz, żeby leczyć chorobę musi zbadać człowieka. Musi wiedzieć na co choruje, by wypisać mu lekarstwo. Tak samo i tu. Trzeba posłuchać młodego człowieka: czym on żyje, jaka jest jego sytuacja wewnętrzna. Dzisiaj bardzo często młodzi żyją w swoim świecie, zafascynowani jeden sportem, drugi teatrem, a trzeci narkotykami czy nieuporządkowanym życiem seksualnym. Trzeba przy nich być.
- Czy to wybrzmiało już w czasie czwartkowej kongregacji generalnej?
Abp Kondrusiewicz: Dzisiaj mówiliśmy o słuchaniu młodzieży, o rozpoznawaniu drogi, którą idą. Był już głos świeckich. Oni chcą byśmy ich słuchali. Nie chcą być tylko przedmiotem posługi Kościoła. Oni chcą brać czynny udział w życiu Kościoła i chcą być w nim słyszani. Biskupi mówili o sytuacji, w której znajduje się młodzież. Rzeczywiście jest ona bardzo różna. Bardzo różna, w zależności od kontynentu, od sytuacji ekonomicznej, politycznej i religijnej w świecie. W niektórych krajach procent „dominicantes” to znaczy tych, którzy chodzą do kościoła, jest bardzo wielki, w innych z kolei bardzo mały, to też rzutuje. Zastanawialiśmy się nad przyczynami, aby zrozumieć dlaczego jest tak, a nie inaczej. Wskazano też, że znowu wraca problem relacji nauki i wiary. Pojawiają się mocne głosy, że są ze sobą sprzeczne. Potrzebna jest w tej dziedzinie nowa katechizacja, nowa ewangelizacja. Już św. Jan Paweł II mówił, że to są dwa skrzydła, na których człowiek podejmuje się poznania prawdy.
- Patrząc z perspektywy Białorusi co ważnego już wybrzmiało w auli synodalnej?
Abp Kondrusiewicz: Konieczność nie skupiania się tylko na socjologii, ale potrzeba odniesienia do Boga. Mam nadzieję, że to wybrzmi z jeszcze większą mocą. Młodzi na Białorusi chcą nie tylko tego, żeby Kościół był miejscem komfortowym dla wszystkich, nie wystarcza im tylko ten wymiar horyzontalny, potrzebują też tego wymiaru wertykalnego, czyli odniesienia do Boga. Bardzo prosty przykład. Ojciec Święty był ostatnio w krajach bałtyckich. Na Litwę przyjechało ponad dwa tysiące pielgrzymów z Białorusi, z których połowa to byli młodzi. Ale już w Wilnie na spotkaniu z młodzieżą była ich tylko połowa. Dlaczego? Ponieważ w programie nie było Mszy. Wybrali więc Kowno. To cieszy. Ile razy w Instrumentum laboris powtarza się słowo sakrament? Sześć razy. Ile razy powtarza się słowo Eucharystia? Dwa razy. No troszkę tego mało. U nas Eucharystia jest najważniejsza. Przecież Jezus przypomina: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić”, dlatego w formacji młodzieży potrzebna jest pomoc Boga.
- To piękne świadectwo dla zsekularyzowanej Europy przypominające, że jeżeli nie zaczniemy od tego, co najważniejsze, to nawet najpiękniejsze słowa i cała socjologia nie wystarczą...
Abp Kondrusiewicz: Nie wystarczą. Jeżeli Pan Bóg nie będzie dopomagał, to nie wybudujemy tego domu.
- Co chciałby Ksiądz Arcybiskup, żeby ten synod dał Białorusi?
Abp Kondrusiewicz: Jestem zadowolony z naszej młodzieży. Pragnie żywo Boga, czynnie uczestniczy w pielgrzymkach. Z drugiej strony widzimy trudności. Mamy mało księży, mało kościołów. Nie mamy gdzie prowadzić duszpasterstwa młodzieży. Mimo to nie brakuje inicjatyw. Właśnie otrzymałem informację, że w naszym narodowym sanktuarium młodzi rozpoczęli modlitwę za synod i cykl spotkań formacyjnych związanych z synodem. Ja sam przed wyjazdem do Rzymu też zachęcałem do modlitwy. Ojciec Święty prosił, aby październik, czyli miesiąc różańcowy był poświęcony modlitwie za Kościół, więc jedno z drugim koresponduje. Wiem, że nie unikniemy trudności, ale chciałbym, aby ten synod zintensyfikował duszpasterstwo młodzieży. Fala sekularyzmu, jak lawa wulkanu niszczy wszystko. Musimy się temu przeciwstawić.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.