Tragedia pod Smoleńskiem odmieniła naród polski i może korzystnie zmienić stosunki polsko-rosyjskie – uważają polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego.
Takie poglądy wyrażali oni w odpowiedzi na pytania KAI na temat niedawnych wydarzeń, które wstrząsnęły Polską.
Oto ich wypowiedzi:
Jak Pan/Pani przeżył(a) tę narodową tragedię? Co w tej sytuacji było najważniejsze?
Ryszard Czarnecki (PiS; RCz): O tej największej w naszych dziejach – poza wojnami i powstaniami – tragedii dowiedziałem się poza Europą. Gdy o czwartej rano obudził mnie telefon w pokoju hotelowym, z początku nie chciałem wierzyć, a jednocześnie wiedziałem, że to musi być prawda, bo z takich spraw się nie żartuje. A po powrocie do Polski zobaczyłem mój naród odmieniony. Widziałem tłumy na ulicach, ale nie gapiów, lecz obywateli. Widziałem Polskę solidarną, biało-czerwoną, Polskę niespodziewanego szacunku dla instytucji państwowych. Widziałem wybuch patriotyzmu. To właśnie uważam za najważniejsze i chciałbym, żeby to wszystko zostało na zawsze.
Elżbieta Łukacijewska (PO; EŁ): Mimo że upłynęło tyle dni, nadal w głębi serca nie mogę uwierzyć i pogodzić się z myślą o tragedii i śmierci tylu wspaniałych ludzi, moich kolegów i znajomych.
Mirosław Piotrowski (PiS; MP): Katastrofa samolotu prezydenckiego była dla mnie szokiem, a wiadomości napływające z radia i telewizora cały czas przyjmowałem z niedowierzaniem. Od razu odwołałem zaplanowane wykłady na uczelni. Wiele tragicznie zmarłych osób znałem osobiście i z nimi współpracowałem, np. z prezesem IPN Januszem Kurtyką i Edwardem Wojtasem, który miał zostać kolejnym europosłem z Lubelszczyzny. Wzruszająca była warta honorowa, którą miałem zaszczyt pełnić przy trumnach pary prezydenckiej i ich uroczysty, iście królewski pogrzeb w Krakowie. Najważniejsze w tygodniu żałoby narodowej było poczucie wspólnoty i solidarne trwanie ze wszystkimi Polakami.
Joanna Skrzydlewska (PO; JS): Wiadomość o katastrofie przyjęłam, pewnie jak każdy, z wielkim szokiem i niedowierzaniem. Pierwsze doniesienia mediów na ten temat pozwalały jeszcze mieć cień nadziei, że być może jej skutek nie okaże się aż tak tragiczny. Ale gdy wiadomo już było, że niestety nikt nie przeżył, poczułam również wielki ból i żal, potęgowane także przez to, że osobiście znałam wiele osób, które zginęły. Do tych uczuć dołącza się, co zrozumiałe, wielkie współczucie dla rodzin ofiar katastrofy. To one są najbardziej dotknięte jej skutkami. Straciły najbliższe osoby, które kochały i bez których teraz będą musiały dalej żyć.
Konrad Szymański (PiS; KSz): W tej katastrofie zginęło ponad 20 osób, które znałem od lat. Wobec kilku z nich mam niespłacony dług wdzięczności, wiele im zawdzięczam, wiele się od nich nauczyłem, odebrałem wiele dowodów wsparcia i sympatii… Nie wiadomo po kim płakać bardzie. Kiedy odchodzą bliscy lub po prostu ważni, ostatecznym pocieszeniem jest perspektywa życia wiecznego. Szczerze w nią wierzę. Ale nawet wtedy nie przestaje to boleć.
Zbigniew Ziobro (PiS; ZZ): Wiadomość o katastrofie prezydenckiego samolotu zastała mnie w Brukseli. Na początku to był wstrząs i niedowierzanie. Do końca miałem nadzieję, że te tragiczne doniesienia o śmierci wszystkich pasażerów jednak się nie potwierdzą. Niestety, najstraszliwsza wiadomość okazała się prawdziwa. Od razu wróciłem do Polski. Uznałem, że tam, przy moich koleżankach i kolegach, jest teraz moje miejsce, że należy pomóc rodzinom tragicznie zmarłych.
– Co powinno zmienić się w polskiej polityce po 10 kwietnia 2010?
RCz: Wszyscy politycy, ale przede wszystkim koalicji rządzącej, bo oni dotychczas za to odpowiadali, powinni spoglądać dalej niż poza czubek partyjnego nosa. Należy się spierać, ale bez tej agresji i nienawiści, która szczególnie widoczna była przez ostatnie 2,5 roku. Musimy wzajemnie szanować przeciwników i widzieć w nich Polaków, nie wrogów. No i przede wszystkim należy stawiać zawsze na pierwszym miejscu interes państwa i narodu, zwłaszcza w polityce międzynarodowej. Niech lekcją dla nas będzie zwycięstwo interesu państwowego nad partyjnym. A więc na przykład nasze uzasadnione, negatywne, publiczne, reakcje na nieobecność liderów Unii Europejskiej, USA i kilku państw europejskich na pogrzebie prezydenta RP muszą nastąpić nie dlatego, że był to prezydent – były prezes PiS, ale dlatego, że musimy domagać się szacunku dla Państwa Polskiego jako takiego.
EŁ: Mam nadzieję, że media będą częściej pokazywały ludzką twarz polityków, oni zaś i w ogóle my, Polacy, będziemy odnosić się do siebie z większym szacunkiem i wsparciem.
MP: Wielu z nas chce wierzyć, że rozbudzone emocje wspólnoty narodowej i pojednania będą i powinny mieć wpływ na przemianę stylu uprawiania polityki w Polsce. Oczekiwać należy, że złagodzą one obyczaje polityczne, zdominowane dotychczas przez niewybredny język inwektyw, przesłaniający brak poczucia odpowiedzialności za najważniejsze sprawy państwa polskiego.
JS: Bardzo liczę na to, że tragedia pod Smoleńskiem i strata, jaką poniosło całe nasze państwo, spowodują, iż także w polityce, pomimo różnic w poglądach, bardziej dostrzegalne będą stosunki międzyludzkie. Ostatnio rzeczywiście ich brakowało. Nieraz mieliśmy do czynienia z nadmierną brutalizacją dyskusji politycznych. Mam więc nadzieję, że ta tragedia spowoduje, iż w życiu publicznym będziemy mniej walki politycznej a coraz więcej merytorycznej dyskusji, z poszanowaniem naszych różnic w sposobie myślenia. Na pewno przysłuży się to poprawie funkcjonowania naszego państwa i tym samym, warunków życia obywateli.
KSz: Po 10 kwietnia powinniśmy skutecznie wyeliminować z polskiej polityki tych, którzy robią z niej chlew i cyrk. Mam nadzieję, że polityczne kuglarstwo nikomu już nie przyniesie korzyści politycznych. Jest to wspólna odpowiedzialność partii, mediów i wyborców. Tylko razem możemy dokonać tej bardzo potrzebnej zmiany.
ZZ: Czy żałoba narodowa zmieni polską politykę? Czas pokaże. Po śmierci prezydenta wszyscy zobaczyliśmy, że nie tylko politycy, ale także znaczna część mediów, wypaczała jego obraz i to zarówno w publicystyce, jak i przede wszystkim w programach ze sfery tzw. popkultury, gdzie ulubioną rozrywką było ośmieszanie i wyszydzanie prezydenta i innych polityków PiS. Dopiero relacje medialne ostatnich dni pokazały w miarę wierne oblicze Lecha Kaczyńskiego.
– Czy rozpocznie się nowy okres w stosunkach polsko-rosyjskich? Jeśli tak lub nie, to dlaczego?
RCz: Nie wiadomo. Nie byłbym tak optymistyczny – a może naiwny? – jak dziś niektórzy. Przełom nie zależy wyłącznie od gestów czy emocji, choć mają one pewne znaczenie. Ale Gazociąg Północny jest dalej faktem i brak całkowitego otwarcia archiwów rosyjskich też obciąża stronę rosyjską.
Przywódcy Kościoła w Polsce chyba zbyt pochopnie decydują się na swoistą "randkę w ciemno" z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym, który przecież zawsze, historycznie, był narzędziem państwa rosyjskiego. Z naszej strony jest to dialog międzywyznaniowy, ale dla Rosjan, niestety, stanowi on element gry politycznej, obliczony na "zmiękczenie" Polaków. Uważam za niepotrzebne, nieuzasadnione, zbyt wczesne i zbyt daleko idące pochwały polskich hierarchów pod adresem władz Rosji. Moim zdaniem jest to błąd. Cel, jakim jest zwiększenie przestrzeni dla działania Kościoła katolickiego w Rosji, nie musi być osiągnięty, co więcej, nic nie wskazuje na to, że osiągnięty będzie.
EŁ: Ten nowy okres w stosunkach polsko-rosyjskich już się zaczął i mam nadzieję, że będzie dalej się rozwijał. Jestem zbudowana postawą zarówno władz, jak i zwykłych mieszkańców Rosji.
MP: Do tzw. nowego otwarcia w stosunkach polsko-rosyjskich podchodzę sceptycznie. Szumnie ogłoszony program pojednania między naszymi narodami może zakończyć się sukcesem tylko wówczas, gdy wypełniony zostanie konkretną treścią, opartą na prawdzie. Chodzi przede wszystkim o otwarcie rosyjskich archiwów dotyczących zarówno sprawy Katynia, jak i innych, bolesnych doświadczeń z okresu komunistycznej dyktatury. W chwili obecnej nie słychać nawet takich zapowiedzi. Konkretnym przejawem nowego otwarcia w stosunkach polsko-rosyjskich byłoby uznanie przez władze Rosji zbrodni katyńskiej za ludobójstwo i rozpoczęcie wypłaty odszkodowań rodzinom ofiar tam pomordowanych. Jeśli okazałoby się, że Rosjanie ukrywają istotne dowody w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, doprowadziłoby to do spotęgowania nagłaśnianych insynuacji, co w efekcie spowodowałoby katastrofę w naszych wzajemnych relacjach.
JS: Jestem przekonana, że tak. Już pierwsze dni po tragedii i reakcja rosyjskich władz wyraźnie na to wskazują. Jednocześnie mam też nadzieję, że obie strony swoim dalszym postępowaniem nie popsują tego odczuwalnego dziś ocieplenia naszych wzajemnych stosunków.
KSz: Doceniam postawę rosyjskich władz i nie jestem nią zaskoczony. Nigdy nie wątpiłem, że także Rosjanie odczuwają tragizm takich wydarzeń. Nie spodziewam się jednak żadnego przełomu w politycznych stosunkach między nami. Są one pochodną rozbieżnych interesów, a nie stanu emocjonalnego przywódców.
ZZ: Na pewno należy docenić gesty ze strony władz rosyjskich. One mają duże znaczenie. Niezwykle wymowne jest to, że do tragedii doszło w tak ważnym, symbolicznym dla Polski miejscu, a pewną symbolikę ma też fakt, że według kalendarza liturgicznego stało się to w wigilię Święta Miłosierdzia Bożego. Pamiętamy, że 5 lat temu też w wigilię tego święta odszedł Ojciec Święty Jan Paweł II. Tragedia pod Smoleńskiem na pewno mocno poruszyła serca nie tylko Polaków, ale także zwykłych Rosjan. To wszystko rodzi nadzieję na poprawę wzajemnych relacji.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.