Kto wygra wybory za rok?
Od 12 lat wybory samorządowe odbywają się rok przez parlamentarnymi. Dlatego wybory do sejmików są traktowane jako specyficzny sondaż partyjny. Już trzykrotnie głosowanie na radnych wyprzedziło głosowanie na posłów i senatorów. Możemy więc zanalizować wyniki poszczególnych partii w wyborach sejmikowych i późniejsze ich wyniki w wyborach sejmowych. I w ten sposób spróbować przewidzieć wyniki wyborów w 2019 r.
W wyborach samorządowych w 2006 r. PiS zdobył 25 proc. głosów. W przyśpieszonych wyborach parlamentarnych, które odbyły się rok później, zdobył 32 proc. głosów, czyli 7 proc. więcej. W wyborach samorządowych w 2010 r. PiS zdobył 23 proc. głosów. W wyborach parlamentarnych partia ta zdobyła 30 proc. głosów, czyli znowu 7 proc. więcej. W wyborach samorządowych w 2014 r. PiS zdobył 27 proc. głosów. W wyborach parlamentarnych w 2015 r. Zjednoczona Prawica zdobyła prawie 38 proc. głosów, czyli aż 11 proc. więcej. Widać wyraźnie, że PiS znacząco zyskuje w wyborach parlamentarnych w stosunku do samorządowych. Według wstępnych wyników, PiS uzyskał w tegorocznych wyborach 33 proc. głosów. Jeśli weźmie się pod uwagę nawet umiarkowany wariant wzrostu, to PiS powinien w przyszłorocznych wyborach zyskać około 7 proc. w stosunku do niedzielnego wyniku. I zdobyć około 40 proc. głosów, czyli tak, jak wskazują sondaże.
W wyborach samorządowych w 2006 r. PO zdobyła 27 proc. głosów. Rok później partia ta zyskała aż 12 punktów procentowych, uzyskując wynik 39 proc. głosów w wyborach parlamentarnych. 4 lata później awans był nieco mniej spektakularny. PO w 2010 r. uzyskała 31 proc. głosów w wyborach do sejmików. W 2011 r. w wyborach samorządowych zdobyła ona 39 proc. głosów, zyskując 8 procent. W następnej rundzie elekcyjnej partia ta zaliczyła jednak spadek. Z 26 proc. głosów uzyskanych w wyborach samorządowych, partia ta spadła do 24 proc. głosów, czyli spadła o 2 punkty procentowe. Pamiętać trzeba jednak, że część głosów Platformie odebrała Nowoczesna. Jeśli weźmie się pod uwagę wynik tych dwóch partii, to dzisiejsza liberalna opozycja zyskała wtedy 5,5 proc. głosów. W niedzielnych wyborach Koalicja Obywatelska uzyskała, według wstępnych szacunków, wynik około 26 proc. głosów. Jeżeli znowu weźmiemy pod uwagę wariant umiarkowany, koalicja ta powinna w przyszłorocznych wyborach zdobyć około 34 proc. głosów, czyli o około 8 proc. więcej niż w 2018 r. i znacznie więcej niż wskazują na to sondaże.
Kolejny w kolejce do analizy jest SLD. W przeciwieństwie do PiS i PO, partia ta osiąga od lat lepsze wyniki w wyborach samorządowych niż w wyborach parlamentarnych. Wynika to z silnych struktur lokalnych, odziedziczonych jeszcze po PRL. Premia ta jednak nie jest tak wysoka, jak w wypadku PSL. 11 lat temu była ona niewielka. W 2006 r. w wyborach samorządowych koalicja LiD zdobyła 14 proc. głosów, rok później, w wyborach parlamentarnych, straciła 1 proc. głosów, zdobywając ich 13 proc. W 2010 r., już pod szyldem SLD, lewica zdobyła 15 proc. głosów w wyborach do sejmików. Rok później Sojusz odniósł jednak spektakularną porażkę, zdobywając 8 proc. głosów. Partia ta straciła wtedy 7 punktów procentowych w rok. W 2014 r. SLD zdobyło już tylko niecałe 9 proc. głosów. w wyborach do sejmików. Rok później, koalicja lewicowa zbudowana wokół sojuszu, zdobyła 7,5 proc głosów w wyborach do Sejmu. Strata wyniosła 1,5 proc. Według wstępnych wyników, SLD zdobyła w tegorocznych wyborach samorządowych około 6 proc. głosów. Biorąc pod uwagę „premię samorządową” lewicy, jest więc duża szansa, ze Sojusz po raz kolejny nie przekroczy progu wyborczego w wyborach do Sejmu.
PSL jest partią, która naprawdę wiele traci w wyborach parlamentarnych w stosunku do wyborów samorządowych. Przykładem jest chociażby ostatni blok elekcji. W 2015 r. stronnictwo spadło do 5 proc. w wyborach do sejmu z stosunku do 24 proc. zdobytych w 2014 r. w wyborach do sejmików. Ludowcy stracili więc wtedy 19 proc. głosów. Sporo mniejszy, ale wciąż duży spadek PSL zaliczyło 4 lata wcześniej. W wyborach samorządowych w 2010 r. wynik ludowców wyniósł 16 proc. głosów, rok później, w wyborach parlamentarnych, był o 8 proc. mniejszy. Najmniejsza stratę PSL zaliczył w 2007 r., kiedy wyborach parlamentarnych zdobył 9 proc. głosów, czyli 5 proc. mniej niż w wyborach samorządowych rok wcześniej. Jeśli potwierdzą się sondaże, to wynik wyborów samorządowych z 2018 r. nie powinien napawać Władysława Kosiniaka-Kamysza optymizmem. Jeśli wziąć pod uwagę, że w wariancie umiarkowanym PSL traci około 8 proc. głosów, to około 13 proc. głosów w wyborach parlamentarnych nie daje im gwarancji przekroczenia progu w wyborach parlamentarnych.
Praktycznie niemożliwe jest zanalizowanie wyniku ruchu Kukiz’15. Partia jest całkiem nowym bytem na rynku. Można oczywiście próbować brać pod uwagę inne partie protestu, ale taka analiza niewiele by wniosła. W 2014 r. Twój Ruch nie zdołał nawet zarejestrować list we wszystkich sejmikach. W 2006 r. Samoobrona była już partią władzy, nie protestu, i wyborach samorządowych w straciła blisko połowę elektoratu. Rok później było jeszcze gorzej. Już sam fakt, że ruch Kukiza w skrajnie trudnych dla nowego bytu politycznego bez dotacji wyborach samorządowych zdołał przekroczyć próg jest sukcesem. I daje mu nadzieję, że nie ulegnie on anihilacji jak wyżej wymienione komitety. Jeśli jednak chce się pokusić o prognozę wyborcza, można porównać sytuacje Kukiz’15 do partii firmowanych przez Janusza Korwin-Mikkego (w kolejnych wyborach występujących pod inną nazwą). Po spektakularnym sukcesie KNP w wyborach do Parlamentu Europejskiego, Nowa Prawica JKM zdobyła niecałe 4 proc. głosów w wyborach samorządowych w 2014 r. Rok później, musząc już rywalizować z podobnym ideowo komitetem Kukiz’15, KORWiN był bliski przekroczenia progu 5 proc. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że partia kolejna partia Korwina zyskała 1 proc. głosów w stosunku do partii poprzedniej. Jeśli ta prawidłowość sprawdzi się w stosunku do Kukiz’15, to partia znanego muzyka może uzyskać w 2019 r. około 7 proc. głosów, czyli tyle, ile wskazują sondaże.
Oczywiście, prognozy te mogą być zaburzone przez pojawienie się całkiem nowej siły politycznej. Tak było w 2011 r., kiedy pojawił się Ruch Palikota i w 2015 r. kiedy pojawił się Kukiz’15. Jako nową siłę, wymienia się przede wszystkim Roberta Biedronia. Jednak pierwsze sondaże i wyniki lewicy nie dają byłemu prezydentowi Słupska powodów do optymizmu. Jego projekt polityczny może nie wejść do Sejmu, ale za to może odebrać na tyle głosów SLD i Partii Razem, że żadna lewica nie tylko nie pojawi się w Sejmie, ale i nie dostanie subwencji budżetowej. Trudno przewidzieć, czy pojawi się jakaś inna siła polityczna, zdolna rozbić dominację PiS i PO na polskiej scenie politycznej. Bo na potwierdzenie tej dominacji wskazuje analiza tegorocznych wyborów samorządowych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.