Sejmowa komisja śledcza badająca tzw. aferę hazardową ustaliła w czwartek, że nie będzie zwoływać swoich posiedzeń do 7 lipca. Według zapowiedzi marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego termin zakończenia prac komisji zostanie wydłużony do końca września.
Wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (Lewica) mówił, że śledczy odłożyli swoje prace w związku z "tragedią, która się stała, śmiercią naszych kolegów i przyjaciół, spadającą na nas nagle kampanią prezydencką". "Przerywamy swoje prace do lipca, po to, żeby kampania wyborcza mogła przebiegać w odpowiednim nastroju, zadumie i debacie o Polsce" - podkreślił.
Przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) powiedział, że podjęta w czwartek przez śledczych decyzja oznacza, że do 7 lipca nie będzie posiedzeń komisji i żaden z członków komisji nie będzie w tym czasie składał żadnych wniosków.
"Jest to faktyczne zawieszenie prac komisji, ale nie w trybie ustawowym i regulaminowym. To jest dżentelmeńska umowa potwierdzona oświadczeniami polityków zasiadających w komisji. (...) Gorąco wierzę w to, że wszyscy, którzy dzisiaj te przyrzeczenia publicznie złożyli, naprawdę dochowają tej dżentelmeńskiej umowy. To jest większa wartość, niż przegłosowana uchwała" - ocenił.
Sekuła dodał jednocześnie, że gdyby któryś ze śledczych w tym czasie wnioskował jednak o zwołanie posiedzenia komisji lub przesłuchanie kolejnych świadków, byłoby to złamanie tej umowy.
Franciszek Stefaniuk (PSL) podkreślił, że śledczy z komisji hazardowej dali dobry przykład innym komisjom. "Właśnie o to chodziło. Uważam, że to przykład dla innych komisji, że można dochodzić do porozumienia, oby tak było dalej, a może zawsze" - dodał.
Zadowolenia z zawartego porozumienia nie kryła także Beata Kempa (PiS). "Cieszę się bardzo, że po raz pierwszy doprowadziliśmy w tej komisji do konsensusu, że komisja nie będzie zwoływać posiedzeń, a jednocześnie nie pozbawiamy się dostępu do materiału dowodowego, możemy bardzo spokojnie opracować to, co mamy i podjąć prace po 7 lipca" - powiedziała PAP.
W trakcie posiedzenia Sekuła złożył wniosek o formalne zawieszenie prac komisji do końca czerwca. Jednak Kempa i Arłukowicz byli temu przeciwni. Argumentowali, że zawieszenie prac komisji może spowodować, iż prokuratura będzie miała wątpliwości, czy w tym czasie przekazywać komisji swoje materiały ze śledztwa w sprawie tzw. afery hazardowej. Oboje opowiadali się za tym, by po prostu nie zwoływać posiedzeń.
Sekuła, powołując się na ekspertyzy prawników sejmowych, wskazywał jednak, że mimo zawieszenia możliwe będzie otrzymywanie przez posłów materiałów z prokuratury i praca z tymi dokumentami. Przyznawał jednak, że przyjęcie uchwały o zawieszeniu uniemożliwi np. występowanie o przekazanie sejmowym śledczym nowych dokumentów.
Podczas dyskusji nad wnioskiem Sekuły Kempa mówiła, że aktualnie do prokuratury wpływają bardzo ważne dokumenty z Centralnego Biura Śledczego i również posłowie powinni mieć do nich wgląd, bo bez tego nie będą w stanie napisać rzetelnego raportu ze swoich prac. "Takie zawieszenie prac będzie bezproduktywne" - przekonywała.
W podobnym tonie wypowiadał się Arłukowicz. "Wydaje mi się, że nie ma żadnego powodu, aby komisja odcinała sobie możliwość zapoznawania się z nowymi materiałami przekazywanymi do komisji, bądź pojawiającymi się w prokuraturze, o które powinniśmy wystąpić" - mówił.
Poseł Lewicy jako pierwszy zadeklarował, że on sam - jeśli tylko nie dojdzie do zawieszenia prac komisji - nie będzie wnosił o zwoływanie posiedzeń do 30 czerwca, lub jeśli będzie to konieczne dłużej. W jego ślady poszli pozostali posłowie. W wyniku dyskusji Sekuła ostatecznie wycofał swój wniosek.
Posłowie zapewniają jednak, że brak posiedzeń komisji nie oznacza, że oni nie będą pracować. Będą przede wszystkim analizować dokumenty. "Pracowaliśmy w ostatnich miesiącach po kilkanaście godzin dziennie, mieliśmy ogromne zaległości w zapoznawaniu się z dokumentami. Teraz nadchodzi czas ciszy, spokoju i rzetelnej analizy tych dokumentów, które wpłynęły i tych, które będą wpływać" - podsumował Arłukowicz.
Wszyscy posłowie zgadzają się też co do tego, że konieczne jest przedłużenie prac komisji, która miała napisać raport końcowy do końca kwietnia. Oficjalnie termin zakończenia prac komisji śledczej określa Sejm w uchwale ją powołującą. Dlatego, aby go wydłużyć musi być zgłoszony projekt nowelizacji tej uchwały.
Sekuła powiedział, że jego klub przygotował już projekt, który zakłada, że komisja zakończy swoje prace pod koniec lipca. Dodał jednak, że pod uwagę brane są także inne terminy - koniec sierpnia lub koniec września. "W tej chwili przygotowany projekt przewiduje datę 31 lipca, ale jeszcze będziemy o tym dyskutować, także z innymi klubami" - podkreślił.
Jednak wiele wskazuje na to, że czas prac komisji zostanie wydłużono do końca września.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski poinformował dziennikarzy w czwartek, że na przedłużenie działania komisji do końca września zgodziły się Prezydium Sejmu w porozumieniu z Konwentem Seniorów.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.