Jedynie od dobrej woli strony rosyjskiej zależy decyzja o przekazaniu stronie polskiej prowadzenia postępowania w sprawie katastrofy samolotu pod Smoleńskiem - uważa prof. Jan Sandorski z Katedry Prawa Międzynarodowego na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Jak podkreślił prof. Sandorski, polska strona mogłaby zaproponować takie rozwiązanie, nie ma jednak gwarancji, że Rosja się na to zgodzi. Nie ma też prawa, które wymuszałoby na Rosjanach taką zgodę.
"Konwencja o Międzynarodowym Lotnictwie Cywilnym przewiduje, że śledztwo w sprawie wypadku samolotowego prowadzi państwo, na terenie którego doszło do katastrofy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się państwa dogadały w tej kwestii. Należałoby zawrzeć porozumienie, ale musi być obopólna zgoda" - powiedział PAP Sandorski.
Jak zaznaczył, należy mieć na względzie, że strona rosyjska mogłaby w tej sprawie odmówić, a Polska w żaden sposób nie jest w stanie wymusić aktu dobrej woli. "Możemy składać oczywiście różne propozycje dotyczące porozumienia i nie byłoby to przejawem złej woli z naszej strony czy braku zaufania. Gdyby Rosjanie się zgodzili byśmy prowadzili u nich całe śledztwo, musieliby zrezygnować ze swojego zwierzchnictwa terytorialnego na rzecz państwa polskiego" - powiedział.
Wyjaśniając wątpliwości dotyczące zastosowania Konwencji chicagowskiej - jako odnoszącej się wyłącznie do lotnictwa cywilnego - prof. Sandorski zaznaczył, że wszystko zależy od kwalifikacji przelotu samolotu z prezydentem na pokładzie.
"Oczywiście to był przelot jednostką, która należy do pułku lotniczego, ale jego lot miał charakter cywilny. To przecież nie była żadna akcja wojskowa" - stwierdził.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.