Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że Katyń to przykład fałszowania historii. Opowiedział się też za przedstawieniem prawdy o zbrodni katyńskiej Rosjanom i zagranicznym obywatelom, którzy są tym zainteresowani.
Miedwiediew powiedział to w obszernym wywiadzie dla dziennika "Izwiestija", który ukazał się w piątkowym wydaniu gazety i który poświęcony jest obchodzonej 8-9 maja 65. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.
Prezydent Rosji określił mord w Katyniu mianem "bardzo mrocznej stronicy (historii)". "Przy czym - jest to mroczna stronica, na której temat nie było prawdy. Do dzisiaj - sprawdziłem to - ludzie z pełną powagą prowadzą dyskusję na temat tego, kto podejmował decyzję o kaźni polskich oficerów" - oznajmił.
Miedwiediew zauważył, że dzieje się tak, choć materiały na ten temat zostały ujawnione. "Poleciłem, by znów je wyeksponować. Mimo to trwają dyskusje. Dlaczego? Dlatego, że ta prawda była ukrywana. To po pierwsze. A po drugie, była prezentowana z absolutnie fałszywych pozycji" - wskazał.
Według gospodarza Kremla, "jest to właśnie przypadek fałszowania historii". "Fałszowania historii dopuszczają się nie tylko ci, którzy mieszkają za granicą. Sami też dopuszczaliśmy do fałszowania historii" - podkreślił.
"Prawda w końcu powinna zostać przedstawiona naszym ludziom i zagranicznym obywatelom, którzy są tym zainteresowani" - oznajmił Miedwiediew.
Jego zdaniem, nadszedł już czas udostępnienia praktycznie wszystkich dokumentów archiwalnych dotyczących II wojny światowej. "Powinniśmy to czynić, zdejmować wszelkie klauzule tajności z dokumentów tamtego okresu" - oświadczył.
"Upłynęło już wystarczająco dużo czasu - 65 lat. Naród powinien znać całą prawdę o wojnie, jak również o wydarzeniach innego okresu" - wskazał prezydent Rosji precyzując, że chodzi m.in. o okres przedwojenny i początek wojny. W tym kontekście wymienił właśnie Katyń.
"Im więcej materiałów archiwalnych zostanie u nas opublikowanych, im więcej trafi ich do swobodnego dostępu, tym lepiej. Uważam, że w ostatecznym rachunku powinniśmy stworzyć taki system archiwów wojennych, który umożliwi każdemu obywatelowi Rosji i każdemu cudzoziemcowi praktycznie swobodnie dotrzeć do dowolnego dokumentu, z jakiego zdjęto gryf tajności. Już czas uczynić to w wypadku praktycznie wszystkich dokumentów" - oznajmił Miedwiediew.
"Nie należy się wstydzić mówienia prawdy o wojnie; prawdy, którą w taki sposób wycierpieliśmy" - podkreślił.
Gospodarz Kremla zaznaczył, że "nikt nie idealizuje roli Związku Radzieckiego w okresie powojennym". "W żadnej mierze nie można jednak nazywać katów ofiarami. Ci, którzy stawiają rolę Armii Czerwonej na jednej płaszczyźnie z rolą faszystowskich najeźdźców dopuszczają się moralnego przestępstwa" - ocenił.
"Jeśli Związek Radziecki razem z innymi krajami koalicji antyhitlerowskiej nie wyzwoliłby Europy, to Europa byłaby inna. Prawdopodobnie byłaby wielkim obozem koncentracyjnym, który pracowałby na jedno państwo. Nowoczesnej, pomyślnej, prosperującej, bogatej i dobrze rozwijającej się Europy by nie było. To oczywiste" - wskazał Miedwiediew.
Rosyjski prezydent oświadczył zarazem, że "reżimu, jaki panował w ZSRR, nie można określić inaczej, niż jako totalitarny". "Niestety, był to reżim, przy którym tłumiono elementarne prawa i swobody. I nie tylko wobec własnych ludzi" - powiedział. "Tak było również w innych krajach socjalistycznych. Nie da się tego wykreślić z historii" - podkreślił.
Miedwiediew oznajmił też, że dla zbrodni wojennych nie ma terminu przedawnienia, bez względu na to, kto się ich dopuścił. "Ci, którzy je popełnili, powinni ponieść odpowiedzialność, niezależnie od tego, ile mają dzisiaj lat" - zaznaczył, pytany, "czy nie nadszedł czas, aby przebaczyć wszystkim, którzy jeszcze żyją, nawet nazistowskim zbrodniarzom, by ten straszny czas wreszcie bezpowrotnie odszedł w przeszłość".
"Dla takich zbrodni nie ma terminu przedawnienia, bez względu na to, kto się ich dopuścił. Jest to kwestia naszej moralnej odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń" - oświadczył prezydent.
"Jeśli dzisiaj przymkniemy oczy na te zbrodnie, to w przyszłości takie zbrodnie mogą się powtórzyć - tak czy owak, w tej czy innej formie, w różnych krajach. Dlatego, choć brzmi to ostro, dla takich zbrodni rzeczywiście nie ma terminu przedawnienia. Ci, którzy je popełnili, powinni ponieść odpowiedzialność, niezależnie od tego, ile mają dzisiaj lat" - powiedział Miedwiediew.
Gospodarz Kremla oznajmił także, iż jest oczywiste, że Wielką Wojnę Ojczyźnianą wygrał naród, a nie Józef Stalin. "Jeśli chodzi o rolę Stalina, to można ją oceniać różnie. Jedni uważają, że rola naczelnego dowódcy była nadzwyczajna. Inni tak nie uważają. Nie w tym tkwi problem, lecz w tym, jak generalnie oceniamy tę postać" - powiedział.
"Jeśli chodzi o państwową ocenę, o to, jak Stalina oceniają władze kraju, od momentu powstania nowego państwa rosyjskiego, to tutaj ocena jest jasna - Stalin popełnił masę zbrodni wobec własnego narodu. Mimo, że dużo pracował; mimo, że pod jego przywództwem kraj odnosił sukcesy, to jednak to, co uczyniono wobec własnego narodu, nie może być wybaczone" - wskazał.
Miedwiediew podkreślił, że indywidualne oceny Stalina nie mogą wpływać na oceny państwowe. "Nie można powiedzieć, że stalinizm wraca do naszego codziennego bytu. Nie ma tego i nie będzie. Jest to absolutnie wykluczone. Taka jest obecna ideologia państwowa i moja ocena jako prezydenta Federacji Rosyjskiej" - oznajmił.
Wywiad prezydenta szeroko zrelacjonowały wszystkie państwowe stacje telewizyjne i radiowe. Streściły go także rosyjskie agencje prasowe, w tym ITAR-TASS i RIA-Nowosti.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.