Zablokowanie Nord Stream 2 może być jedną z form presji społeczności międzynarodowej na Rosję; wydarzenia na Morzu Azowskim to dobry argument za zatrzymaniem tego projektu - powiedział w Kijowie PAP szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Szef polskiej dyplomacji, który od piątku przebywa z wizytą na Ukrainie, pytany w rozmowie z PAP o propozycje reakcji społeczności międzynarodowej na incydent na Morzu Azowskim, wskazał, że istnieją różne możliwości wywarcia presji na Rosję - "poprzez różnego rodzaju sankcje, a choćby nawet Nord Stream 2, o którym mówimy".
"To jest na pewno realne, żeby w długiej perspektywie dać Rosji do zrozumienia, że nie ma akceptacji społeczności międzynarodowej dla agresywnych działań poprzez łamanie prawa międzynarodowego" - mówił Czaputowicz.
Dopytywany, czy zablokowanie realizacji gazociągu Nord Stream 2 mogłoby być formą odpowiedzi na to, co wydarzyło się na Morzu Azowskim, szef MSZ ocenił, że ostatnie wydarzenia to "dobry argument" za zatrzymaniem projektu.
"Cały czas podkreślamy niezasadność tej inicjatywy, która sprzyja Rosji. I już było wiele takich przypadków, że ten projekt mógłby być zatrzymany - dotyczy to choćby aneksji Krymu czy wsparcia (przez Rosję - PAP) separatystów na wschodzie Ukrainy" - zaznaczył minister.
"Oczywiście tutaj są różne stanowiska państw, znamy je dobrze, ale liczymy, że w pewnym momencie nastąpi tutaj zmiana tego stanowiska; być może jest taki moment" - dodał.
Pytany o sformułowany przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę apel o rozmieszczenie okrętów wojennych NATO na Morzu Azowskim oraz o propozycję premiera Wołodymyra Hrojsmana dot. wysłania w rejon Morza Azowskiego i Cieśniny Kerczeńskiej międzynarodowej misji obserwatorów, Czaputowicz ocenił, że oczekiwania przedstawicieli władz Ukrainy są "uzasadnione", a ich postulaty "należy poważnie traktować".
Polityk zastrzegł jednocześnie, że nie wie, na ile ich realizacja jest realna. Podkreślił również, że propozycje dot. rozmieszczenia okrętów NATO w rejonie Morza Azowskiego nie jest skierowana bezpośrednio do Polski, jako że nie posiada ona sił morskich, które mogłyby trafić na ten akwen.
W sobotę Czaputowicz ma się spotkać w stolicy Ukrainy z przedstawicielami władz tego kraju, m.in. z ministrem spraw zagranicznych Pawłem Klimkinem. Tego dnia możliwe jest też spotkanie Czaputowicza z prezydentem Ukrainy.
Wizyta szefa polskiej dyplomacji w Kijowie odbywa się niespełna tydzień po tym, gdy w Cieśninie Kerczeńskiej rosyjskie siły specjalne ostrzelały i zajęły trzy małe ukraińskie okręty płynące z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim. Według władz Rosji okręty wpłynęły na jej wody terytorialne, czyli 12-milowy pas wód przybrzeżnych. Ukraina uznała z kolei działania Rosji za akt agresji. W poniedziałek Ukraina ogłosiła 30-dniowy stan wojenny na części swych terytoriów: obszarach graniczących z Rosją i separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii oraz w obwodach leżących nad Morzem Czarnym i Azowskim.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.