Reklama

Tajlandia: Co najmniej 7 ofiar starć

Co najmniej siedem osób zginęło, a 101 zostało rannych podczas gwałtownych starć tajlandzkiego wojska z antyrządowymi demonstrantami w piątek w Bangkoku. Wśród rannych jest trójka dziennikarzy, w tym kanadyjski, który odniósł poważne obrażenia.

Reklama

Żołnierze użyli gazu łzawiącego, a następnie gumowych kul wobec osób demonstrujących na trasie prowadzącej do obozowiska uczestników protestu w centrum bankowo-handlowym Bangkoku. Przez kilka godzin demonstranci usiłowali nie dopuścić żołnierzy do tego okupowanego od pięciu tygodni głównego miejsca protestu.

Jak poinformowała miejscowa telewizja, wojsko strzelało w okolicy parku Lumphini. Strzały słyszano też niedaleko głównego obozowiska demonstrantów.

Postrzeleni zostali trzej dziennikarze; dwaj odnieśli niegroźne rany, trzeci - kanadyjski fotoreporter Nelson Rand pracujący dla angielskiej wersji francuskiego kanału France 24 - ma trzy rany postrzałowe, co wymagało interwencji chirurgicznej. Jego stan według lekarzy jest stabilny.

Celem piątkowej operacji było "wywarcie presji na manifestantów, aby powrócili do negocjacji" z rządem - poinformował agencję AFP tajlandzki minister obrony generał Prawit Wongsuwon.

"Mamy nadzieję, że sytuacja powróci do normalności w ciągu kilku następnych dni" - oświadczył rzecznik rządu Panitan Wattanayagorn.

Liderzy demonstrantów oskarżyli premiera Abhisita Vejjajivę o zapoczątkowanie "wojny domowej" oraz zażądali wycofania wojsk z okupowanej przez nich dzielnicy handlowo-bankowej Bangkoku.

"Nie wiem, jak przeżyjemy piątkowy wieczór, jeśli Abhisit nie zgodzi się na zawieszenie broni. Mamy nadzieję, że nie chce wojny" - powiedział jeden z przywódców manifestantów Nattawut Saikuar.

Były premier Thaksin Shinawatra, obalony w 2006 roku, również zaapelował do władz, aby wycofały wojsko i podjęły na nowo negocjacje z demonstrantami, zwanymi od koloru stroju "czerwonymi koszulami". "Uważam, że rozwiązanie polityczne wciąż jest możliwe; premier (Vejjajiva) może uniknąć większej liczby ofiar i ocalić nasz kraj" - napisał Thaksin w komunikacie, który przekazał jego doradca prawny w Bangkoku.

Demonstracje w tajlandzkiej stolicy zapoczątkowali przed dwoma miesiącami właśnie zwolennicy Thaksina, który w czasie swych rządów próbował wprowadzać pewne reformy na rzecz uboższych warstw ludności.

W sumie w starciach, do których doszło w ostatnich tygodniach, zginęło w Bangkoku ok. 30 osób, a ponad 900 zostało rannych.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Czwartek
wieczór
0°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
4°C Piątek
dzień
wiecej »

Reklama