Były w Jordanii, kiedy zbliżało się Boże Narodzenie. A to tak blisko Betlejem! Sylwia zajrzała na bliskowschodni portal dla podróżników, bo bardzo chciała spędzić święta wśród betlejemskich chrześcijan.
Sylwia i Józef odwiedzili jej rodzinny Ustroń i parafię św. Klemensa, w ramach cyklu rodzinnych spotkań "Podróż życia", przygotowywanych tu przez wiślańskie Duszpasterstwo Rodzin i jego opiekuna ks. Mirosława Szewieczka. Opowiedzieli o tym, jak to jest "Dzisiaj w Betlejem" (taką też nazwę nosi internetowy blog Sylwii) - o mieszkańcach Izraela i Autonomii Palestyńskiej: żydach, muzułmanach i najmniejszej grupie religijnej - chrześcijanach. Opowiadali o tym, jak tutejsi chrześcijanie świętują Boże Narodzenie, jak żyją na co dzień, jakie tradycje wiążą się z wchodzeniem w relacje narzeczeńskie i małżeńskie.
Jak opowiadała Sylwia, jedną z najbardziej powszechnych wspólnot kształtujących młodych chrześcijan arabskich jest harcerstwo. Widać to szczególnie w czasie świąt Bożego Narodzenia, które są dla nich szczególną uroczystością - ulicami Betlejem przechodzą delegacje harcerzy z całego Zachodniego Brzegu Autonomii Palestyńskiej. Można ich zobaczyć w Wigilię, później drugi raz w styczniu, a potem jeszcze raz pod koniec miesiąca, kiedy świętują Ormianie.
Nie ma tradycji polskiej wigilii, natomiast w Boże Narodzenie chrześcijańskie rodziny tłumnie - w gronie bliższych, ale i dużo dalszych krewnych - odwiedzają się nawzajem. Nie potrzeba przygotowywać specjalnej gościny, zresztą trudno ją sobie wyobrazić w takiej liczbie gości - wystarczą kawa i czekoladki.
Urszula Rogólska /Foto Gość
Stajenki z drewna oliwnego, wykonane przez niepełnosprawnych uczestników warsztatów współfinansowanych przez Caritas i polski MSZ. Można je kupić także przez stronę: dbobox.com
Tegoroczne Boże Narodzenie Sylwia i Józef spędzą w domu jej rodziców - Alicji i Jerzego Cieślarów. W czasie ustrońskiego spotkania oboje nie ukrywali, że Józef jest dla nich jak syn (który wytrwale oswaja się z polską rzeczywistością i chce się nauczyć polskiego).
- Kiedy jestem pytana, jak radzimy sobie z różnicami w naszym małżeństwie, odpowiadam, że to dla mnie o tyle trudne pytanie, że ja nie czuję dużych różnic - tłumaczy Sylwia. - Może dlatego, że wiele lat temu, kiedy myślałam sobie o moim przyszłym mężu, chciałam przede wszystkim, żeby był wierzącym chrześcijaninem. Nie czuję różnic, które mogłyby nas dzielić, a niektóre - język, tradycje, obrączka na lewej ręce - to dla mnie coś nowego, ciekawego i budującego jedność. Myślę, że czasem w małżeństwach jednonarodowościowych są dużo większe problemy, kiedy na przykład rodzice którejś ze stron nie lubią czy nie potrafią zaakceptować jej wyboru. Moi rodzice kochają Józefa, a jego rodzice traktują mnie jak córkę...
To fragment tekstu, który w całości można przeczytać w papierowym wydaniu świątecznego numeru bielsko-żywieckiego "Gościa", z datą na 23 grudnia.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.