Tematowi adoracji, uwielbienia Boga poświęcił czwartą konferencję wielkopostną kaznodzieja Domu Papieskiego. Wygłosił ją tradycyjnie w kaplicy Redemptoris Mater dla Papieża i pracowników Kurii Rzymskiej.
O. Raniero Cantalamessa zaznaczył, że Bóg nie potrzebuje, aby Go adorować, ale to człowiek pragnie Go wielbić. Nasze pochwalne hymny nic bowiem Panu Bogu nie dodają, ale dla nas stają się łaską, która nas zbawia. Adorować więc można tylko Boga. Adoracja nie przysługuje ani Matce Najświętszej, ani świętym.
Włoski kapucyn przywołał słowa św. Grzegorza z Nazjanzu, który mówił, że adoracja to hymn milczenia wznoszony do Pana Boga. Im bardziej się bowiem do Niego zbliżamy, tym bardziej brakuje nam słów i nasza kontemplacja staje się milczeniem.
Kaznodzieja Domu Papieskiego przyznał, że adoracja jest aktem pokory, która jednak nie poniża człowieka, lecz go wyzwala i czyni bardziej autentycznym.
Adoracją formą uniżenia, ale także i wyzwolenia
"Adoracja dla stworzeń jest także formą radykalnego uniżenia, stawania się małym, poddaniem się i podporządkowaniem. Niesie ze sobą element poświęcenia, ofiarowania. Coś się ofiaruje. Traci się coś, co nas niszczy, naszą samowystarczalność, nasze «ja». Ono staje się ofiarą, która czyni nas wolnymi. Adoracja musi więc być wolna - zaznaczył włoski kapucyn. - Tym, co czyni adorację godną Boga i człowieka, jest wolność rozumiana nie tylko negatywnie jako brak przymusu, ale także pozytywnie, jako radosne działanie, spontaniczy dar stworzenia, które w ten sposób wyraża radość z faktu, że nie ono jest Bogiem, aby móc mieć Boga ponad sobą, aby Go adorować, czasami przed Nim narzekać, aby Go kontemplować".
O. Cantalamessa zwrócił uwagę, że szczególną formą adoracji jest adoracja eucharystyczna, która jest kontemplacją Chrystusa i Jego tajemnicy. Dodał, że nie jest ona jednokierunkowa, bo w czasie adoracji także Jezus patrzy na nas, którzy jesteśmy owocami Jego męki, śmierci i zmartwychwstania.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.