W Grecji rozpoczął się w czwartek strajk generalny przeciwko programowi oszczędnościowemu rządu premiera Jeorjosa Papandreu. Tysiące ludzi zebrało się na demonstracje w centrum Aten i w Salonikach.
Podobny strajk dwa tygodnie temu przemienił się w zamieszki, podczas których zginęły trzy osoby.
W centrum Aten członkowie wspieranego przez komunistów związku zawodowego rozpoczęli okupację ministerstwa pracy. Policja nie interweniowała.
W czwartek nie działa w Grecji komunikacja promowa, nie jeżdżą autobusy, pociągi i ateńskie metro. Zamknięte są banki, szkoły, a szpitale zajmują się tylko nagłymi przypadkami.
W Atenach planowane są dwa marsze protestacyjne. Tysiące protestujących zgromadziły się też w Salonikach. Największe stowarzyszenie greckich kupców zaapelowało do władz o zapewnienie ochrony sklepów w celu zapobieżenia akcjom wandalizmu podczas marszów protestu.
Zajścia z 5 maja, kiedy w podpalonym przez demonstrantów banku zginęły trzy osoby, w tym ciężarna kobieta, wstrząsnęły greckim społeczeństwem. Dlatego w czasie czwartkowych demonstracji raczej nie powinno dojść do aktów przemocy.
Obecny strajk jest czwartym tego typu w tym roku, jednak w przeciwieństwie do poprzednich nie jest nim objęty transport lotniczy. Zamkniętych zostało tylko kilka regionalnych lotnisk, a linie lotnicze Olympic Air odwołały 30 lotów krajowych.
Niezadowolenie greckich pracowników wzbudziły zapowiedziane przez rząd głębokie oszczędności, w tym cięcia płac w sektorze publicznym i podniesienie podatków, które mają pomóc krajowi wydostać się z kryzysu finansów publicznych. Były to też warunki udzielenia Grecji przez UE i Międzynarodowy Fundusz Walutowy pożyczki w wysokości 110 mld euro w ciągu trzech lat.
Zdaniem greckich związków zawodowych oszczędności najbardziej uderzą w najmniej zarabiających.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.