Mimo wysokich odczytów i znacznych przekroczeń stanów alarmowych, stabilizuje się sytuacja na Warcie - od zbiornika retencyjnego w Jeziorsku do Sławska (Wielkopolska). Trwa wałka o utrzymanie wałów Prosny.
Jak poinformował we wtorek rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego Tomasz Stube, stan Warty w Kole wynosi 469 cm. Zrzut wody ze zbiornika Jeziorsko utrzymywany jest na stałym poziomie i wynosi 360 metrów sześciennych na sekundę.
W Poznaniu wodowskaz pokazał rano 426 cm. Rzeka nie przekracza w tym miejscu stanu alarmowego.
Od wtorku rozpoczął się kontrolowany zrzut wody z Jeziorska do polderu Zagórów. Jak zaznaczył rzecznik, woda zostanie wpuszczona do poziomu, który nie będzie już zagrażał mieszkańcom.
"Na terenie wylewiskowym o powierzchni 1145 ha znajdują się w większości łąki oraz grunty orne" - poinformował Stube. Mieszka tam 16 rodzin. Burmistrz Zagórowa zdecyduje o ewentualnej ich ewakuacji - dodał.
Około 500 osób walczy od czterech dni o utrzymanie wałów Prosny w wielkopolskiej gminie Żerków (powiat jarociński). Przed powodzią prowadzono na 6 km odcinku tego wału roboty remontowe. W środkowej części wału zdjęto podczas tych prac warstwę ziemi. Te miejsca wypełniane są workami z ziemią. "Pozostało nam jeszcze do podniesienia około 50 m. Pracują dzieci, młodzież, starsi, a nawet pięciu emerytowanych górników, którzy specjalnie w tym celu przyjechali z Zabrza. Wał jest już bardzo przesiąknięty" - powiedział we wtorek PAP burmistrz Żerkowa Jacek Jędraszczyk.
W gminie Żerków Prosna wpada do Warty. We wtorek stan wód na wodowskazie w Nowej Wsi wynosił 615 cm. "Od poniedziałku przybyło 17 cm. Stan alarmowy w tym miejscu wynosi 480 cm. Mieszkańcy obawiają się tzw. cofki i wielu z nich przygotowuje się do ewentualnej ewakuacji" - powiedział burmistrz.
Według niego od strony wałów Prosny zagrożone są cztery wsie. Niektórzy rolnicy załadowali już na przyczepy zboża i pasze, by w każdej chwili móc je wywieźć na wyższe tereny.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.