Kościół z górki nigdy nie miał. Nie było takiej epoki, kiedy nie musiał zmagać się duchem czasu, grzechem i słabością.
Sześć dekad minęło od pojawienia się w literaturze „Traktatu moralnego” Czesława Miłosza. „Chyli się Polska w trudne czasy…”, wieszczył poeta w latach pięćdziesiątych. Prekursorem w ich głoszeniu chyba jednak nie był. Kronikarze każdej epoki chętniej pisali o kryzysach i upadkach, niż o wychodzeniu z nich. Odkąd pamięcią sięgnę wątek ten zawsze towarzyszył rozmowom podczas wizyt duszpasterskich. O ile jednak Miłosz w swojej twórczości potrafił dostrzec jasną stronę rzeczywistości wielu współczesnym prorokom totalnego upadku owego spojrzenia brakuje. Do tego stopnia, że coraz częściej, zamiast głosić teologię zbawienia, ograniczają się do czegoś, co teologią w rozumieniu chrześcijańskim trudno nazwać.
Generalnie trzeba zauważyć, że Kościół, zgodnie zresztą z Ewangelią, z górki nigdy nie miał. I nie było takiej epoki, kiedy nie musiał zmagać się z trudnościami czasu, grzechem i słabością. Tak zwane „saecula obscura” – ciemne wieki, są najlepszym potwierdzeniem. Ba, nawet idealizowane za sprawą Dziejów Apostolskich pierwsze dziesięciolecia takimi nie były. Czego potwierdzeniem jest wybór pierwszych diakonów, Sobór Jerozolimski, czy interwencyjne listy świętego Pawła. Zwłaszcza do Koryntian. A jednak Apostoł nie kierował przesłania do grzeszników i odstępców, ale do świętych i umiłowanych.
Święci i umiłowani. Czyli jasna strona księżyca. Nadzieja, jaką niesie chrześcijaństwo. Ojciec pragnący odnowienia wszystkiego w Chrystusie. Kościół nie tylko upadający. Także mający narzędzia, by podnieść się z upadku i przemienić grzesznika. I całkiem skutecznie z tych narzędzi korzystający. Historia zna wiele momentów, gdy – mówiąc językiem proroctw – „nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło”.
Musimy mieć świadomość kolejnego kryzysu. Ale nie możemy pozwolić, by refleksję nad nim zdominowali „prorocy końca”. Decydujący dla przyszłości będzie głos „proroków nadziei” ogłaszających zbawienie. Inaczej mogło by się okazać, że zmartwychwstanie Jezusa głosimy na próżno.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.