Można sobie na nią pozwolić, bo przecież to, jak oceniamy otaczającą nas rzeczywistość, w dużej mierze zależy od tego, przez jakie na nią patrzymy okulary.
„Z mgieł konkretny kształt wywodzisz i z chaosu piękno ładu; Tyś spokojem wśród niezgody, w bezradności Tyś jest radą”. To zwrotka jednej z pierwszych modlitw – piosenek do Ducha Świętego, jaką poznałem, a na pewno pierwsza, którą świadomie do Niego kierowałem. Nie powiem: ta i jedna z kolejnych zwrotek – „Naszą nicość odbudujesz w najpiękniejsze znów struktury; tchnieniem swoim świat przesnujesz w szeleszczących modlitw sznury” – miały spory wpływ na to, jak postrzegałem i postrzegam Kościół, jego misję oraz swoje miejsce w Kościele.
Z biegiem lat ciągłego wsłuchiwania się w opowieść Dziejów Apostolskich widziałem też coraz lepiej, jak słuszna to intuicja. Nie, to nie my jesteśmy od zmieniania świata i doprowadzania ludzi do Chrystusa. To robi Duch Święty. My mamy tylko wspomóc to Jego działanie, być Jego pomocnikami. Nie na odwrót – jakoby On miał być tylko nas, ludzi, pomocnikiem. Bo, pomijając już wszystko inne, możemy tylko podprowadzić drugiego człowieka do Chrystusa. Jego serce może jednak zmienić tylko Bóg.
Czy to ważne? Bardzo. Bo to pozwala nam z chrześcijańską nadzieją patrzyć w przyszłość. Może i nie mamy pomysłu, jak zapełnić kościoły, jak sensownie prowadzić duszpasterstwo młodych. Ale to nie nasz, albo nie tylko nasz, problem. Duch Święty, jeśli zechce, w odpowiednim momencie zadziała. I nic Mu w tym nie przeszkodzi. A jeśli na razie chrześcijaństwo w Europie i Polsce wydaje się w odwrocie – trudno. Nie jesteśmy w stanie zmieniać wolnych wyborów innych ludzi. Przecież nawet Bóg właśnie z tym, już od czasu Edenu, ma największy problem. Tym bardziej my, zwykli ludzie. Naszym zadaniem jest trwać. I mieć ciągle otwarte na Boga i bliźnich serce.
Czy są jakieś znaki nadziei? Ano, jest ich sporo. Czasem całkiem zwyczajnych, ledwo zauważalnych.
Przed tygodniem zobaczyłem jeden z nich. Dałem się wyciągnąć moim dawnym uczennicom na koncert Starego Dobrego Małżeństwa. Miło było po latach zobaczyć znów sympatyczne twarze. Zafascynowała mnie jednak pełna sala. SDM? To przecież zespół bardzo stary. Grający mało „nowoczesną” muzykę. Niespecjalnie zauważany w mediach, zarówno publicznych, jak i komercyjnych. Mimo to tylu ludzi. A gdy spojrzeć na You Tuba – są takich ogromne rzesze. A te piosenki... Cóż, dla mnie to trochę muzyka z nieba. Nie tylko, gdy mowa w nich o aniołach (niekoniecznie tylko bieszczadzkich). O zwyczajnym pięknie, zwyczajnych przyjaźniach, miłościach, zranieniach, tęsknotach i dobru. Przynoszące tym swoim pięknem sercu pokój. I tak sobie pomyślałem, że jeśli tylu ludzi w tym naszym skomercjalizowanym świecie, świecie korporacji, korupcji, cwaniactwa, partyjnych sporów i czego tam jeszcze lubi taką muzykę, to jak nie zobaczyć w tym znaku nadziei? Widać przecież wyraźnie, że serca ludzkie są dużo lepsze, niż się czasem nam, zaczytanym w wyzierających zewsząd sporach, skandalach i skandalikach, wydaje.
Od umiłowania dobra i piękna do wiary droga oczywiście nie ewidentna, może nawet daleka. Ale co to za problem dla Ducha Świętego, by takie serca, choćby i pogubione, skłonić do modlitwy?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...