Polscy żołnierze powinni wycofać się z Afganistanu przed 2013 r. - powiedział we wtorek szef MON Bogdan Klich. Przekonywał, że wymaga to spełnienia określonych warunków.
Minister podczas briefingu po wtorkowej, wieczornej telekonferencji z Afganistanu - zorganizowanej w Dowództwie Operacyjnym Sił Zbrojnych na warszawskim Bemowie - powiedział, że przekazywanie lokalnym siłom odpowiedzialności za poszczególne dystrykty w prowincji może nastąpić w przyszłym roku.
"Żeby przekazać odpowiedzialność za poszczególne fragmenty Ghazni (prowincji, gdzie stacjonują Polacy-PAP), a potem całkowicie wycofać się z Afganistanu najpierw trzeba przejąć inicjatywę od przeciwnika. Nie może być tak, że przeciwnik strzela do nas bezkarnie; nie może być tak, że nasi żołnierze są przedmiotem wrogich działań" - ocenił.
Szef MON podkreślił, że obecna, siódma zmiana kontyngentu "stopniowo nabierała impetu i zwiększała liczbę zadań +w polu+", a "najlepszym dowodem, że zadania były coraz intensywniej realizowane są akcje odwetowe ze strony Talibów", w wyniku których śmierć poniosło w ostatnich dniach dwóch polskich żołnierzy.
Minister wyraził przekonanie, że Polacy powinni się wycofać z Afganistanu do 2013 r. bo prowincja i miasto Ghazni staną się wówczas światowym centrum kultury islamskiej. Do tego czasu miejscowa społeczność powinna być gospodarzem tego terenu. "Z tego co wiem, obecny, nowy gubernator traktuje to zadanie bardzo poważnie" - powiedział minister.
Ghazni zostało wybrane na Światową Stolicę Kultury Islamu w 2013 przez Islamską Organizację Edukacji, Nauki i Kultury (ISESCO) trzy lata temu.
Główne założenia strategii zaangażowania Polski w operacji ISAF zakładają m.in. intensyfikację szkolenia afgańskiego wojska i policji, wsparcie lokalnej administracji, zapewnienie bezpieczeństwa miejscowej ludności oraz dodatkową pomoc humanitarną i rozwojową. W dokumencie zapisano, że celem operacji jest osiągnięcie stanu, w którym legalne afgańskie władze będą w stanie samodzielnie zapewnić "akceptowalny" poziom bezpieczeństwa wewnętrznego oraz zagwarantować przestrzeganie i egzekwowanie prawa oraz dostęp do opieki zdrowotnej, edukacji i pomocy socjalnej.
W miniony weekend pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski powiedział, że nadszedł czas, by zakończyć polską misję w Afganistanie. Zaznaczył, że "nie może to oznaczać pospiesznej ucieczki" i porzucenia sojuszników oraz że wycofanie nie będzie kwestią tygodni ani miesięcy. Konkretów w sprawie zakończenia misji domagał się kandydat SLD na prezydenta Grzegorz Napieralski. We wtorek Napieralski zaapelował o pilne zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która miałaby zająć się misją w Afganistanie; Komorowski zapowiedział, że zwoła RBN po pierwszej turze wyborów prezydenckich.
W sobotę wskutek wybuchu, podłożonego przez rebeliantów, ładunku domowej roboty na drodze z bazy Warrior do Ghazni zginął kpr. Miłosz Górka. Ośmiu jego kolegów odniosło niegroźne obrażenia.
We wtorek w wyniku ostrzału rakietowego bazy Warrior zginął st. szer. Grzegorz Bukowski, a dwaj inni żołnierze są lekko poszkodowani.
Jak poinformował podczas wieczornego telemostu z Afganistanem zastępca dowódcy Polskich Sił Zadaniowych w tym kraju płk Jacek Ostrowski, stan obu poszkodowanych jest "zadowalający, nic im nie zagraża" - jeden z żołnierzy ma rany podudzia, został opatrzony; drugi ma uraz głowy, założono mu szwy.
Płk Ostrowski pytany o nastroje żołnierzy w związku z wydarzeniami z ostatnich dni ocenił, że "morale i duch bojowy jest duży". "Mamy świadomość, że realizowane przez nas zadania, w jakiejś części przynoszą pozytywny skutek, zarówno dla mieszkańców prowincji Ghazni jak i sił bezpieczeństwa, które z nami współpracują" - dodał.
Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych gen. Edward Gruszka zapewniał podczas telemostu, że w Afganistanie - dzięki pomocy sojuszników - zwiększone zostanie wykorzystanie bezpilotowych środków rozpoznawczych i dyspozycyjność samolotów uderzeniowych. Poinformował, że kontyngent otrzyma też od Amerykanów wsparcie w postaci tłumaczy lokalnego języka.
W misji ISAF - w ramach siódmej zmiany PKW - uczestniczy ok. 2,6 tys. polskich żołnierzy, kolejnych 400 pozostaje w odwodzie w kraju. Dowodzi nimi gen. Andrzej Przekwas.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.