W wojsku USA wzrasta liczba samobójstw oraz przypadków śmierci spowodowanych ryzykownym zachowaniem. Nie są na razie jasne przyczyny tego zjawiska.
W 2009 r. odnotowano w armii amerykańskiej 160 samobójstw, 1713 prób samobójczych i 146 zgonów wynikających z ryzykownego trybu życia, np. zażywania narkotyków lub picia alkoholu - podano w raporcie Pentagonu.
Liczba samobójstw w ub. roku prawie dwukrotnie przewyższa ich liczbę w 2005 r., kiedy zdarzyło się ich 87. Jest znacznie większa niż w latach 80. i przewyższa obecnie średnią w cywilnej grupie mężczyzn. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii wskaźnik samobójstw w wojsku jest niższy niż w całym społeczeństwie.
Eksperci nie są zgodni co do przyczyn trendu w USA. Zdaniem niektórych, wzrost samobójstw wśród żołnierzy ma związek z wojnami w Iraku i Afganistanie.
Jednak zastępca szefa sztabu wojsk lądowych, generał Peter Chiarelli powiedział w czwartek, że liczba samobójstw wzrosła także z powodu stresów, jakim podlegają żołnierze w kraju, po powrocie ze służby do domu. Wskazuje na to fakt, że 79 procent samobójstw popełniają żołnierze, którzy odbyli tylko jedną turę w Afganistanie lub w Iraku, albo w ogóle nie byli tam wysłani.
Według raportu Pentagonu, wzrost samobójstw wynika m.in. stąd, że dowódcy ignorują psychiczne problemy swoich podwładnych.
Powinno się - stwierdza raport - skrupulatniej badać żołnierzy pod kątem ich konfliktów z prawem i skłonności do uzależnień i usuwać z armii tych, którzy mają takie problemy.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.